
- Zadłużyłem się. Powiedział mi, że wyjdę na czysto, spłacę dług i jeszcze parę tysięcy mi zostanie. Powtarzał: zaufaj mi. I zaufałem. Tam było ponad 100 tysięcy za to mieszkanie – opowiada Henryk Pająk. Mężczyzna to tylko jedna z kilkunastu osób, które zostały pozbawione swoich mieszkań i przesiedlone do jednego bloku w maleńkiej wsi Potok, tuż przy granicy polsko-niemieckiej. Ludzie trafiali do zniszczonych i bezwartościowych lokali, bez ogrzewania i cieplej wody. Sprawcy wykorzystywali bezradność życiową, zły stan zdrowia czy alkoholizm swoich ofiar, aby nakłonić je do opuszczenia swoich mieszkań. Za ciężką sytuację kilkudziesięciu osób w tej wsi odpowiada Krzysztof P
- To jest jakieś nieporozumienie. Ja komuś zniszczyłem życie? To dzięki
mnie ci ludzie żyją – powiedział nam w rozmowie telefonicznej Krzysztof
P. i rozłączył się.
Mężczyzna pozostaje nieuchwytny. Nigdy nie odbiera telefonu od swoich
ofiar, kontaktuje się z nimi tylko wtedy, gdy sam tego chce. W
internecie nie istnieje jakikolwiek ślad czy wzmianka na jego temat.
Bardzo często zmienia adres zamieszkania.
Krzysztof P. swoim ofiarom wmawiał, że skoro wieś Potok znajduje się tak
blisko granicy, to będą się oni mogli starać o zasiłki w wysokości
takiej jak w Niemczech. Opowiedziała nam o tym pracownica pomocy
społecznej, do której trafiali nieomal wszyscy przesiedleni zaraz po
swojej przeprowadzce.
- Nigdy nikt z tych osób nie dostał większej sumy pieniędzy, które były
im obiecane – dodaje Aleksandra Dzido, Ośrodek Pomocy Społecznej w
Przewozie.
Większość umów zawartych przez Krzysztofa P. z mieszkańcami wsi Potok
podpisana była w tej samej kancelarii notarialnej. - Nie pamiętam, gdzie
byłem u notariusza. Nic nie pamiętam, byłem zbyt pijany. Zadbał o to –
opowiada jeden z mężczyzn, który padł ofiarą oszustwa. Kancelarię, w
której były podpisywane umowy, od 12 lat prowadzi rejent Paweł G.
Niestety nie chciał na ten temat rozmawiać.
Dopiero niedawno przesiedleni zdecydowali zgłosić sprawę do prokuratury.
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadzi postępowanie w sprawie
doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
- Przy zawieraniu umów zamiany mieszkań, te osoby, jak ustalono, były
wprowadzane w błąd co do wartości mieszkania, były wprowadzone w błąd,
co do warunków lokalowych i socjalnych panujących w lokalach, które
dostawały w zamian – przyznaje Małgorzata Klaus, Prokuratura Okręgowa we
Wrocławiu.
Walka o odzyskanie straconych mieszkań i pieniędzy będzie bardzo trudna i
długotrwała. Na naszą prośbę, bezinteresownie, zgodziła się pomóc w tym
mecenas Katarzyna Antkowiak.
- Jako kancelaria postaramy się pomóc. Chcemy poznać państwa historie,
zapoznać się z dokumentami. Wydaje się zasadne postępowanie karne i
postawienie zarzutów osobie, która tym kierowała i która w tym
uczestniczyła – mówi Katarzyna Antkowiak, Kancelaria Prawna Budnik
Posnow & Partnerzy.
Mężczyźnie może zostać przedstawiony zarzut oszustwa, a ze względu na
znaczną wartość mieszkań, może mu grozić nawet 10 lat więzienia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie