
Wiele ofiar gangu przejmującego nieruchomości we Wrocławiu zmarło w nędzy i samotności, a ci którzy nadal żyją często stali się bezdomni. Po wielu latach śledztwa i procesu w końcu zapadł wyrok wobec przestępców. Główni sprawcy trafią do więzienia, a szkody jakie wyrządzili powinni naprawić swoim ofiarom. Jest jedna osoba, która pojawiała się w tle większości nieuczciwych transakcji, a cały czas jest bezkarna. Pani notariusz Dominika G.
- To jest ten budynek! Trzecie piętro po lewej stronie, 36 metrów, dwa
pokoje, łazienka, kuchnia, przedpokój – pokazuje nam swoje utracone
mieszkanie, jeden z oszukanych mężczyzn. Pan Zbigniew zadłużył lokal,
dlatego zdecydował się go sprzedać. – Pan N. postawił pół litra wódki.
Wypiłem i pojechaliśmy do notariusza – opowiada mężczyzna. Notariusz nie
zwrócił uwagi, że mężczyzna był pijany? – Wcale go to nie interesowało –
wspomina nasz rozmówca.
Mężczyzna miał otrzymać za swoje mieszkanie 60 tysięcy zł. Było to kwotą
rażąco niską. Pomimo to pan Zbigniew pieniędzy nigdy nie dostał. Umowę
sprzedaży swojego mieszkania podpisał z byłym policjantem Jerzym N.,
który decyzją sądu ma teraz oddać panu Zbigniewowi sumę będącą
równowartością mieszkania. Mężczyzna nie pamiętał nazwiska rejenta przed
którym podpisał umowę, ale zaprowadził nas do kancelarii Dominiki G. Na
miejscu okazało się, że pani notariusz nie ma i umówienie się z nią nie
jest możliwe. – Przebywa na zwolnieniu lekarskim – usłyszeliśmy w
recepcji. Dowiedzieliśmy się też, że pani notariusz nie ma żadnych
wspólników z którymi moglibyśmy rozmawiać. – Pieniędzy nie dostałem i w
końcu dostałem eksmisję z mieszkania. Jestem człowiekiem bezdomnym –
rozpacza pan Zbigniew.
Historii podobnych do tej w UWADZE! pokazaliśmy wiele. Grupa oszustów
wyszukiwała osoby starsze, schorowane czy uzależnione od alkoholu i
przejmowała należące do nich nieruchomości. Wiele osób straciło w ten
sposób dorobek swojego życia. Za ich krzywdy odpowiada były już
policjant Jerzy N. oraz jego wspólnik Tomasz N. Jedną z oszukanych osób
jest pan Józef. Policja i prokuratura podejrzewały, że mężczyzna nie
żyje. Jednak po latach udało się go odnaleźć w domu pomocy społecznej.
Mężczyzna doskonale pamięta swoje mieszkanie. – Tam się urodziłem,
wychowałem. Tam jest moje życie – mówi nam dziś. Mężczyzna nie jest w
stanie sobie przypomnieć, w jakich okolicznościach stracił dach nad
głową. Czy kiedykolwiek był u notariusza? – Nigdy - twierdzi. Mężczyzna
miał piękne, ponad stumetrowe mieszkanie, które sąsiadowało z prawniczą
rodziną notariusz Dominiki G. Wiele lat temu mieszkanie zostało
sprzedane w ręce męża pani notariusz, jednak pan Józef pieniędzy nigdy
nawet nie zobaczył. Tak się zaczęła znajomość notariusz Dominiki G. z
grupą przejmującą nieruchomości. Lista podejrzanych transakcji,
podpisanych w jej kancelarii jest długa. Prowadząc nasze dziennikarskie
śledztwo natrafiliśmy na informację o równolegle toczącym się procesie
innego gangu. Przestępcy często wykorzystywali chorobę alkoholową swoich
ofiar i to, że w kancelarii Dominiki G. nie zwracano uwagi na stan
trzeźwości jej klientów. – W marcu brat do mnie zadzwonił. Płakał
bardzo, że został oszukany – mówi nam siostra jednego z poszkodowanych.
Kobieta mówi wprost: jej brat jest alkoholikiem. – A przed tym wszystkim
dali mu piwo – relacjonuje. Kobieta pokazuje nam kopię aktu
notarialnego.
Wszystko działo się w kancelarii Dominiki G. W dokumencie jest mowa o
pożyczce na kwotę 55 tys. zł, za którą zastawem było 53-metrowe
mieszkanie warte około 280-300 tys. zł. – Notariusz coś tam bratu
przeczytał, ale bardzo szybko i bardzo krótko. On to podpisał, ale nic
nie rozumiał – mówi nam kobieta. Jej ponad siedemdziesięcioletni brat
boi się teraz, że straci dach nad głową. – Bardzo to przeżywa – mówi
kobieta.
Już kilkadziesiąt godzin po naszej próbie rozmowy z notariusz do naszej
redakcji trafiło pismo od reprezentujących ją prawników, że nie będzie
się ona z nami kontaktowała w żaden sposób. Podczas kręcenie naszego
poprzedniego reportażu tylko raz udało nam się spotkać rejent w sądzie,
ale mimo to nie uzyskaliśmy od niej żadnego komentarza.
Przestępcy korzystali z usług kancelarii Dominiki G. przez wiele lat. W
tym czasie podpisano wiele umów, które zniszczyły życie ofiarom gangu.
Wiele z tych osób nie miało rodziny, było w podeszłym wieku i samotne, a
jedyną osobą która miała z nimi kontakt to pracownik pomocy społecznej.
Wśród nich była pani Wiktoria, osoba niepełnosprawna, której pomagała
opiekunka. W pewnym momencie w jej życiu pojawił się obcy człowiek. –
Finałem była jej rezygnacja z naszej pomocy. Ten człowiek podawał się za
wnuka tej kobiety, a ja wiedziałem, że jest to osoba samotna, więc
zrodziło to moje podejrzenia. Cały czas monitorowałem to środowisko i w
pewnym momencie sąsiedzi mi zgłosili, że nie widzą już pani Wiktorii,
tylko obce osoby, które wchodzą do jej mieszkania – mówi nam Zbigniew
Kawczyński z MOPS Wrocław. - Z tego, co mi wiadomo, kobieta zmarła –
dodaje Kawczyński.
Do mieszkania Wiktorii Curyło wprowadził się niejaki Łukasz K.
Dotarliśmy do protokołu z jego zeznań. Jeden z fragmentów jest
szczególnie ciekawy, bo opisuje wizytę u notariusza. Według niego rejent
nie przeczytała umowy, ani nie rozmawiała z Wiktorią Curyło. Dała tylko
niewidomej kobiecie... umowę do przeczytania. Dlaczego to zeznanie nie
stało się podstawą do postępowania wobec notariuszki? – Nie potrafię na
to pytanie odpowiedzieć. Postępowanie toczy się w zakresie dwóch osób,
co do których sąd powziął poważne wątpliwości, dlatego należy je
ponownie rozpatrzeć – mówi nam Robert Mielczarek z prokuratury okręgowej
we Wrocławiu. Po naszej interwencji prokuratura ponownie przyjrzała się
sprawie i przeanalizowała swoje materiały. We wrześniu tego roku
zdecydowano się postawić notariuszce trzy zarzuty o niedopełnienie
swoich obowiązków przy podpisywaniu umów w jej kancelarii. Mimo to
przedstawiciele izby notarialnej komentowali przypadek Dominiki G.
niezwykle dyplomatycznie. – Póki notariusz nie zostanie prawomocnie
wydalony z zawodu, nie ma przeszkód by wykonywał swój zawód – stwierdził
prezes wrocławskiej izby, Lech Borzemski.
Według prokuratury rejent Dominika G. nie budzi już jednak zaufania
publicznego i została zawieszona w możliwości sprawowania funkcji
notariusza na 6 miesięcy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie