
Dnia 9 lutego 2016 r. w godzinach wieczornych inspektorzy TOZ Wrocław udali się pod wrocławski adres wskazany w zgłoszeniu w celu sprawdzenia, czy rzeczywiście stan faktyczny zgadza się z opisanym.
Na miejscu zastaliśmy małżeństwo z dorosłym synem, żyjące w urągających człowieczeństwu warunkach. Z mieszkania wydobywał się niewyobrażalny fetor, podłogi zaściełały śmieci, odchody i gazety. Tylko jeden pokój (z 3 pomieszczeń) był niezagracony. Wszędzie stare, zniszczone rzeczy, popsute szafki, worki na śmieci, czarne ramy okienne...
W mieszkaniu znaleźliśmy kilkadziesiąt zagłodzonych, chorych kotów. Koty nie jadły zapewne od tygodni. Po przywiezieniu 10 kg worka karmy rzuciły się na niego i zaczęły rozgryzać zanim zdążyliśmy go otworzyć.
Pani zamieszkująca mieszkanie nie chciała jednak przyjąć pomocy w formie karmy czy leczenia kotów. Po 2 godzinach rozmów nie udało się przekonać jej do oddania kilku z nich na leczenie czy adopcję. Ponadto zaczęła grozić, że popełni samobójstwo. Dlatego też funkcjonariusze policji asystujący nam w interwencji byli zmuszeni zadzwonić po pogotowie. Kobieta została przewieziona do szpitala. Jej syn oraz mąż pozwolili na odebranie zwierząt.
Okazało się, że jest ich 38! Są już pod opieką TOZ Wrocław. Wykonujemy im badania i oceniamy każdego pod względem zdrowotnym. Były tam zarówno starsze, jak i dorosłe koty oraz młode kocięta. Państwo nie przedstawili nam żadnych aktualnych dokumentów zwierząt.
10 lutego 2016 r. inspektor TOZ zwróciła się z prośbą o pomoc dla rodziny do MOPS we Wrocławiu. Jesteśmy zdumieni kolejną sytuacją, gdzie ludzie (sąsiedzi, znajomi), wiedząc o sytuacji tej rodziny, nie zareagowali...
źródło - https://www.facebook.com/tozwro/?fref=ts
zobacz Galerię Zdjeć
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie