Reklama

Słabość powiatów przemawia za ich likwidacją

11/02/2016 11:12

Na koniec 2015 roku w Polsce funkcjonowało 314 powiatów (zwanych powiatami ziemskimi) oraz 66 miast na prawach powiatów (tzw. powiaty grodzkie). Krytyczne głosy dotyczące funkcjonowania tego szczebla samorządu słyszane są od wielu lat.

Jak podkreśla ekonomista, pracownik naukowy UJ Mariusz Trojak - ekspert  Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. finansów publicznych i samorządu terytorialnego - krytyka ta jest uzasadniona i wynika z wielu przesłanek. Jakich?

Gminy i województwa wystarczą? 

Pierwszą z nich jest kwestionowana sama potrzeba powołania pośrednich jednostek samorządu terytorialnego w kraju o relatywnie sprawnie funkcjonujących gminach i województwach. Zdaniem Trojaka powiatom powierzono wykonywanie zadań publicznych, które z powodzeniem mogłyby być realizowane przez szczebel gminny (np. szkolnictwo ponadgimnazjalne) lub wojewódzki (lecznictwo szpitalne).

- Co więcej, nie do końca zrozumiałym było powierzenie powiatom zadań z zakresu administracji rządowej, takich jak geodezja, kartografia, kataster czy administracja architektoniczno-budowlana, jak również działań w zakresie wydawania uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi. Zadania te z powodzeniem mogą być realizowane przez administrację rządową, bądź też zostać powierzone gminom lub województwom. Skoro bowiem gminy mogą przyjmować wnioski o wydanie dowodu osobistego i następnie dostarczyć go wnioskodawcy, to co stoi na przeszkodzie, by przy wykorzystaniu tych samych zasobów ludzkich i technicznych wydawać również prawo jazdy? – podkreśla przedstawiciel CA Klubu Jagiellońskiego.


Drugim źródłem słabości powiatów jest oparcie źródeł ich dochodów w większości na transferach ze strony budżetu centralnego.


Jak wylicza Klub Jagielloński, na koniec 2014 roku niemal 70 proc. dochodów powiatów stanowiły dotacje i subwencje. Pozostałe dochody, określane mianem własnych, pochodziły przede wszystkim z udziałów w PIT oraz CIT. Szczególnie słabo wypadają w tej klasyfikacji powiaty ziemskie – w 2014 roku przez należący do nich majątek generowane było zaledwie 1,5 proc. dochodów.


- Warto też przypomnieć, że w przeciwieństwie do gmin, powiaty nie są wyposażone w prawo nakładania podatków lokalnych. W konsekwencji samorządy powiatowe, chcąc realizować powierzone im zadania publiczne, systematycznie zwiększają poziom zadłużenia, zaś koszty jego obsługi pokrywane są ze środków, które powinny być przeznaczane na realizację zadań publicznych- argumentuje prawnik.

Koszty rosną, pensje stoją

Trzecią przesłanką przemawiającą jego zdaniem za likwidacją ponadgminnego szczebla administracji samorządowej w Polsce jest niska efektywność działania tych jednostek związana z wysokimi kosztami realizacji powierzonych im usług publicznych.

- Wynikają one m.in. ze znaczącego przyrostu zatrudnienia w samych urzędach powiatowych, jak i jednostkach im podległych – kontynuuje Trojak.

Na koniec 2014 roku w powiatowych jednostkach pracowało 59 145 osób. Dla porównania, w 2005 roku powiaty zatrudniały 47 048 osób. Oznacza to, że choć zakres zadań powiatów w tym okresie nie uległ zasadniczym zmianom, przyrost zatrudnienia wyniósł 26 proc.

Warto jednak dodać, że za wzrostem zatrudnienia nie poszło zwiększenie wynagrodzeń. Średnia płaca w administracji powiatowej na koniec 2014 roku wyniosła 3 847 zł brutto, i była niższa o około 20 proc. niż w urzędach na poziomie gmin oraz województw.


Rosną też koszty administracyjne. - Od momentu powołania powiatów w 1999 roku do końca 2014 roku na pokrycie samych kosztów funkcjonowania rad powiatów z pieniędzy publicznych wydano już około 1,5 miliarda złotych, zaś wszystkie koszty administracyjne sięgnęły niemal 30 miliardów złotych – wylicza dalej ekspert.


Co dalej z powiatami?


Jak podkreśla Trojak, mimo że przytoczone przez niego argumenty przemawiają za likwidacją powiatów pozostaje pytanie, kto weźmie na siebie polityczny koszt likwidacji kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy.


- Jedynym bodźcem skłaniającym do podjęcia takiej decyzji wydaje się konieczność szukania znacznych oszczędności budżetowych. A to nie jest scenariusz nierealny. Może się bowiem okazać, że np. sfinansowanie programu 500+ w 2017 roku wymusi na partii rządzącej podjęcie radykalnych działań – reasumuje ekonomista, pracownik naukowy UJ.
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    ali - niezalogowany 2016-02-11 19:10:04

    Dokładnie podzielam to zdanie i dodam ze jeszcze za nic nie odpowiada.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Nord - niezalogowany 2016-02-11 13:31:04

    To nie są zadne miejsca pracy. Miejsce pracy to jest jak ktoś coś wyprodukuje/sprzeda ... a nie jak przelozy papierki za pieniadze podatnikow.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo 24wroclaw.pl




Reklama
Wróć do