
Święta w Karkonoszach stały pod znakiem najazdu turystów. Wielu wykazało się rażącym brakiem odpowiedzialności. Ojciec miał nakłonić swoje dzieci, by te weszły na oblodzony dach obserwatorium.
Niestety wśród zapalonych turystów obecne są osoby, które za nic mają sobie bezpieczeństwo swoje i innych. W okresie świątecznym na najwyższy szczyt Karkonoszy wybrał się Pan Włodek, który będąc już na górze udokumentował skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie turystów.
Na oblodzonym dachu obserwatorium znajdowało się kilka osób. Był mężczyzna bez koszulki popijający napój, inne osoby, które robiły sobie pamiątkowe zdjęcia oraz ojciec z dziećmi. Z relacji opisanej na Facebookowym profilu autora zdjęć wynika, że ojciec miał namawiać swoje dzieci, by te weszły na oblodzony dach obserwatorium. To skrajnie niebezpieczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że kąt nachylenia dachu jest spory, a miejsce, w którym znajdowały się dzieci jest niebezpiecznie blisko zbocza, które prowadzi do rynny śmierci, czyli miejsca, w którym zginęło już wielu turystów.
Co roku w internecie pojawiają się informacje o nieodpowiedzialnych turystach. Równie często można przeczytać o tym, że pomocy takim osobom musieli udzielać ratownicy górscy. Co chcą osiągnąć swoim zachowaniem tak nieodpowiedzialni turyści? Być może rozgłos? Ojciec, który namawiał swoje dzieci, by weszły na oblodzony dach obserwatorium miał przy sobie jabłuszko do zjeżdżania. Mamy szczerą nadzieję, że nie namawiał młodzieży do zjeżdżania z dachu…
Pan Włodzimierz, który jest autorem zdjęć, post na Facebooku skomentował mocnymi słowami. Oto treść wpisu:
A miałem opublikować kilka pięknych widoków dzisiejszych Karkonoszy...
Ja rozumiem, że statystyki śmiertelnych wypadków w masywie Śnieżki muszą się zgadzać, że zakłady pogrzebowe oraz szpitale muszą zarabiać.
Ale serio.....? Aż tak wam zależy, żeby gwałtownie rosły?!?
Do dzisiaj myślałem, że to domena młodych, trochę szalonych, z piwem w ręku i niekompletnie ubranych młodych ludzi w stanie "radosnego klimatu" (patrz kolejne zdjęcia).
Ale nie! Ci wykazali się, jak na tą sytuację, ograniczonym bo ograniczonym nawet mocno, ale chyba jednak zdrowym rozsądkiem.
Zupełnie inaczej niż "super tatuś" z "jabłuszkiem" w ręku, na którym najprawdopodobniej będą jeszcze zjeżdżać ze szczytu tuż przy "rynnie śmierci".
Już samo pozwolenie na wejście w takie miejsce jak dach budynku obserwatorium powinnno być karane, a co dopiero w wykonaniu dzieci, namawianych do tego przez swojego bezmyślnego ojca, którego jedyną reakcją było namawianie do dalszych tego typu działań.
Naprawdę były momenty że chłopiec po lewej stronie o mało nie spadł z dachu. Jego starsza siostra, sama chyba lepiej oceniła sytuację i nieco mniej ryzykownie oddawała się tworzeniu napisu.
Super zabawa świąteczna! Gratuluję.
Już pomijam tutaj, że za murkiem który jest tuż przy drzwiach wejściowych do budynku, tuż pod miejscem gdzie chłopczyk "dzielnie" na dachu rysuje litery, swój początek ma słynna ze śmiertelnych zjazdów "rynna śmierci".
Ale nie trzeba mieć doktoratu z geografii i topografii terenu żeby zrozumieć że upadek z dachu z tej wysokości na zamarznięty lód przed budynkiem też może skończyć się śmiertelnie.
Mam nadzieję że te zdjęcia będą jakąkolwiek przestrogą na pomysły bezmyślnych pseudo turystów których niestety sporo w Karkonoszach.
Oczywiście głosy ludzi stojących poniżej nie zrobiły na radosnej rodzince żadnego wrażenia.
Madanty po kilka-kilkanaście tys., ograniczenie praw rodzicielskich, nadzór kuratora..... sam nie wiem, co może pomóc
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie