
Wigilia dla wielu z nas jest najważniejszym dniem świąt Bożego Narodzenia. A praktycznie do dni świątecznych nie należy. Jednak to właśnie w wigilijny wieczór wszyscy zasiadają do najważniejszej kolacji w całym roku. I właśnie z tym dniem związanych jest najwięcej przesądów i wierzeń ludowych, pochodzących z pierwszych lat chrześcijaństwa.
Wigilia świąt Bożego Narodzenia obfituje w przesądy mające swój początek w dawnych, często lokalnych wierzeniach pogańskich. Tak jak choćby to, że tego dnia możemy nawiązać kontakt ze zmarłymi. Jeszcze w XIX wieku wierzono, że podczas wieczerzy wigilijnej ujrzeć można osobę zmarłą w bieżącym roku – byleby tylko wyjść do sieni i spojrzeć do izby przez dziurkę od klucza, a ujrzy się ją siedzącą wespół z innymi. Wierzono też, że nieuszanowanie świętego wieczoru może wywołać różne nieszczęścia. Do dzisiaj przestrzega się, aby w czas Wigilii nie kłócić się i okazywać sobie wzajemnie życzliwość.
Puste miejsce przy stole
– Pamiętam, że zawsze u mnie w domu dbano, aby przy stole pozostawić jedno wolne nakrycie. Dla zbłąkanego wędrowca. W domu mojego męża także była ta tradycja, jednak u niego mówiono, że to miejskie dla bliskich, którzy już odeszli. Dla ich duchów – mówi Monika, która w tym roku pierwszy raz przygotowuje kolację wigilijną. – Oczywiście, również będzie dodatkowe miejsce przy stole – dodaje. Okazuje się jednak, że trudno ustalić genezę pochodzenia tej tradycji. Zdaniem etnologów nie jest to stary zwyczaj, gdyż nie wspomina o nim żaden z kronikarzy i historyków polskich.
Uwaga na duchy
– O tym, że właśnie w wigilijną noc dusze zmarłych wracają na ziemię, wierzono w starosłowiańskich czasach. W Wigilię pozostawiano dla nich uchylone furtki i drzwi wejściowe czy też okna – mówi Katarzyna Jaskólska, etnolog. Zostawiano im resztki jedzenia na stole, okruchy opłatka. A przed rozpoczęciem wieczerzy często przywoływano zwierzęta, gdyż wierzono, że mogą wchodzić w nie dusze zmarłych. Także z powodu obecności duchów zmarłych, tego dnia nie wolno było spluwać, wylewać brudnej wody i pomyj czy też prząść na kołowrotku – dodaje Jaskólska. – A ostrych przedmiotów, takich jak noże, nożyce czy igły, można było używać tylko w razie nagłej potrzeby. Dlaczego? Żeby nie zranić duchów.
Zapowiedź tego, co nadchodzi
W całej Polsce wierzono, że przebieg dnia wigilijnego jest zapowiedzią całego nadchodzącego roku. W niektórych regionach w celu hartowania dzieci zmuszano je, by tego dnia o świcie, w samych koszulkach i boso trzykrotnie obiegły dom. A dla zachowania urody na dnie mis do mycia kładziono srebrne pieniądze. – W Wigilię nie należało niczego pożyczać, aby nie narazić się na utratę mienia w nadchodzącym roku – mówi Jaskólska. – A dla przepowiedzenia pogody w nadchodzącym roku krojono także cebulę na 12 kawałków, symbolizujących wszystkie miesiące. Te kawałki, które szybko wilgotniały i pleśniały, zapowiadały obfite opady w danym miesiącu.
Awantury zakazane
Wierzono, że jeśli w wigilijny poranek pierwszym gościem w domu będzie chłopiec, przyniesie to szczęśliwy rok. Istnieje też zwyczaj umieszczania grosika w jednym uszku w barszczu. – Osoba, która trafiła na niego w barszczu, miała mieć szczęście w nadchodzącym roku – mówi etnolożka. Trzeba było także bardzo uważać, aby nie zranić się, nie poobijać i nie zachorować. Odbierano to, jako zapowiedź kłopotów ze zdrowiem. Jakie jeszcze zabiegi miały zapewnić dostatek w nadchodzącym roku? Istnieje tradycja, aby koniecznie spróbować każdej z dwunastu wigilijnych potraw. Po to, aby nie zabrakło jej w następnym roku. Niektórzy pozostawiali w portfelu łuski karpia. Miały zapewnić szczęście i dostatek.
Tradycyjny opłatek
Jego nazwa pochodzi od łacińskiego oblatum, co oznacza: to, co ofiarowane. W znanej obecnie formie opłatki zostały wprowadzone w X wieku, w miejsce poświęconego chleba. Także opłatkom przypisywano wiele właściwości magicznych i leczniczych. Okruch opłatka wrzucony do studni miał oczyszczać wodę, zapewniać zdrowie ludziom i zwierzętom. Wierzono, że każdy, kto w Wigilię podzieli się opłatkiem, przez cały rok nie zazna głodu i będzie mógł dzielić się chlebem i inną strawą z ubogimi. W niektórych regionach gospodarz łamał opłatek na tyle części, ile osób zasiadało do Wigilii, każdą cząstkę maczał w miodzie i wymawiając imiona domowników przyklejał do szyby okiennej. Cząstka opłatka, która zsunęła się lub odpadła, wróżyła śmierć danej osobie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie