
Nastąpił kryzys na polskich uczelniach. Studenci chcą rezygnować ze studiów.
Pandemia, izolacja i lockdown odcisnęły piętno na wszystkich. Tegoroczna matura przyniosła jedne z najgorszych wyników do tej pory, a uczelnie wydają się mniej efektywne.
Pomimo wrażenia, że taki rodzaj nauczania może być wygodny dla studentów, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Studenci, szczególnie ci zaczynający w tym roku studia na swoich kierunkach, są definitywnie na nie jeśli chodzi o naukę zdalną. Twierdzą, że ta forma jest zbyt "luźna", nie spełnia oczekiwań i zniechęca. Wiele młodych dorosłych planuje roczną przerwę, którą poświęcą na pracę, by wrócić na studia w następnym roku. Problem jednak w tym, że duża część z nich na te studia już prawdopodobnie nie wróci...
Uczelnie w dobie koronawirusa stoją przed ciężkim zadaniem - utrzymaniem studentów na studiach. Szczególnie tyczy się to placówek prywatnych, w których zajęcia odbywają się odpłatnie. Dodatkowo, nie jest wiadome, jak sytuacja się rozwinie i kiedy nastąpi powrót do klasycznego programu nauczania. W najlepszym wypadku może się to stać w lutym 2021 roku. W mniej optymistycznym - pod koniec następnego roku. Sytuacja jest więc na tyle niestabilna, że dla uczniów, którym nie odpowiada zdalne nauczanie i czują, że nie spełnia ono ich wymagań, bardziej opłaca się wziąć rok przerwy.
W tej sytuacji zadaniem uczelni jest stworzenie najbardziej absorbującego, interesującego i dobrze działającego programu nauczania - w przeciwnym razie, może nastąpić prawdziwa fala rezygnacji ze studiów.
Uczelnie tracą studentów
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie