Reklama

Strażak o kierowcach, którzy jechali pod prąd korytarzem życia po wypadku na S3

31/08/2021 15:03

Po niedzielnym (29.08) wypadku na S3 na Dolnym Śląsku kierowcy nie chcieli stać w korku i pojechali pod prąd korytarzem życia. Policja i służby ratunkowe podkreślają, że takie zachowanie jest karygodne i może uniemożliwić pomoc ofiarom wypadku.

- To niezwykle ważne, bo służby ratunkowe nie jadą tam bez powodu, nie bez powodu mają się dostać jak najszybciej na miejsce zdarzenia. Często czyjeś życie zależy od tego, czy służby przyjadą minutę czy pól minuty wcześniej, dlatego te przepisy zostały ustanowione. Jak ktoś się nie stosuje, to grozi mu kara - przestrzega mł. asp. Przemysław Ratajczyk z dolnośląskiej policji.

Damian Zajdel z ochotniczej straży pożarnej w Zagrodnie mówi, że w niedzielę (29.03), jadąc drogą S3, przypadkiem trafili na wypadek wracając znad morza ze zgrupowania straży pożarnej. Strażacy stanęli po jednej i drugiej stronie drogi, razem z innymi kierowcami tworząc korytarz życia. Natomiast kierowcy nie chcieli stać w korku i zaczęli jechać pod prąd korytarzem życia.

- Dla nas najpierw był szok totalny, że coś takiego może się wydarzyć. Z drugiej strony my - czy będziemy na służbie, czy poza - to zawsze jesteśmy strażakami, ratownikami i zawsze staramy się dowiedzieć, czy są już służby na miejscu czy może jeszcze ich nie ma i w razie czego jak najszybciej dojechać nawet własnymi samochodami na miejsce zdarzenia - mówił Damian Zajdel z OSP Zagrodno.

Do wypadku doszło na 253 kilometrze drogi ekspresowej S3, na wysokości miejscowości Kazimierzów. W wyniku niezachowania niebezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu kierowca mercedesa najechał na tył samochodu audi, który to uderzył jeszcze w kolejnego mercedesa. Dwóm osobom udzielono pomocy w szpitalu.

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2021-09-01 06:03:59

    Kierowcy , którzy tak postępują powinni być surowo karani. Jest też druga strona medalu - kiedyś wracając z Opola widzieliśmy dwa uszkodzone samochody na drodze - zatrzymaliśmy się by sprawdzić co się stało ale kierujący nie chcieli pomocy - była to niewielka stłuczka i czekano tylko na "służby". Po powrocie do domu zobaczyliśmy w wiadomościach internetowych informację , że oprócz pogotowia i policji było tam "6 samochodów straży" i droga była prawie 2 godziny zablokowana. Nie zamierzam nikogo obrazić ale coś jest nie tak z kimś , kto podejmuje decyzję ile tych "wozów" wysłać bo niepotrzebnie blokują przejazd innym użytkownikom drogi. Rzadko też zdarza się , że są wyznaczone osoby odpowiednio wcześnie informujące kierowców o istniejącym zatorze lub wcześniej kierujący ich na objazd. Nie popieram chamstwa na drodze ale pora by wszystkich użytkowników dróg traktować z szacunkiem.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo 24wroclaw.pl




Reklama
Wróć do