
Od kilku lat panuje moda na sportową sylwetkę. Siłownie są oblegane, warzywa wyprzedawane. Każdy z nas chce być fit. Nikogo nie powinien więc zdziwić fakt, że znalazły się osoby próbujące to wykorzystać.
Nie ukrywajmy – nie każdy ma czas lub chęci by tradycyjnymi metodami walczyć ze zbędnymi fałdkami. Wylewanie potów na siłowni? Dieta? A gdzie hamburger?! Dlatego szukamy innych rozwiązań – wszelkiego rodzaju suplementy, tabletki, magiczne maści i wyciąg z łuski smoka.
Nie jesteśmy jednak głupi! Wcześniej sprawdzamy opinię na temat danego specyfiku. Po przeczytaniu kilkunastu pozytywnych komentarzy – kupujemy!
I drogi czytelniku – właśnie dałeś wyprowadzić się w maliny!
Większość komentarzy pod wszelkiego rodzaju magicznymi „odchudzaczami” to wymyślone historie, pisane przez specjalnie do tego zatrudnione osoby.
Jak to wygląda? Pojawia się ogłoszenie o pracę – praca zdalna, pisanie komentarzy i ogłoszeń. Po skontaktowaniu się z pracodawcą – bum! Dostajesz spis leków, ze szczegółowym opisem ich działania. Choć słowo LEK, jest tu błędnie użyte. To zwykłe suplementy, pomóc nie pomogą a zaszkodzić i owszem, mogą (przypomnijcie sobie jak często słyszymy historię – umarła od zatrucia tabletkami niewiadomego pochodzenia).
Wróćmy jednak do tematu. Po zapoznaniu się z opisem produktów, czas na pracę! Musimy wybrać sobie strony internetowe, fora, grupy społecznościowe na Facebooku – ustalić strategię działania. I zaczynamy pisać komentarze.
Za każdy jeden komentarz otrzymujemy 0,50 zł (pięćdziesiąt groszy!). Jak wyglądają takie komentarze? To już zależy od autora – mogą zawierać dokładną reklamę z odesłaniem do strony lub jedynie sugestię – „a bo ja kiedyś używałam tego i tego i w ciągu tygodnia schudłam 30 kilo!”.
Kolejną metodą oszustwa są zdjęcia, często występujące obok opisu produktu. Oczywiście zdjęcia przed i po kuracji! I teraz bolesna prawda – producenci zdjęcia kupują. Istnieje wiele stron, na których ludzie wzajemnie wspierają się w odchudzaniu. Wrzucają swoje zdjęcia, proszą o opinię. Jeżeli komuś udało się mocno schudnąć (dzięki ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeniom i diecie) może stać się obiektem zainteresowania producenta. Dostaje zazwyczaj wiadomość z ofertą kupna zdjęć i zostania „twarzą” produktu. Jedni się nie zgodzą, inni wyśmieją – ale są osoby, które pójdą na taki układ.
Pomysł bardzo doby – kto im udowodni, że rzeczywiście nie schudli po zażyciu tego specyfiku?
A teraz, żeby oberwało się już wszystkim – kilka słów o fit trenerkach. Mnożą się jak grzyby po deszczu, wrzucają tysiące zdjęć, porad i motywujących tekstów. Czytając ich blogi jesteśmy jednak bardzo często karmieni kłamstwami – od tego przynajmniej tyłek nie rośnie! Wystarczy porozmawiać ze znajomymi „trenerek”, by łatwo wyłapać, że ich niesamowita metamorfoza nie była taka łatwa, a za wszystkie promowane produkty, dostają dobrą wypłatę od danych marek.
Dlatego czytelnicy – nie kupujemy suplementów przez Internet, nie wierzymy we wszystko co widzimy i czytamy w Internecie. Jutro wiosna – tak przynajmniej mówi kalendarz. Wyciągamy rolki, rowery, hulajnogi i buty do biegania – czas zawalczyć o tą fit figurę!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie