
Uczeń Szkoły Podstawowej nr 3 w Jeleniej Górze omal nie stracił życia przez karygodny czyn swoich rówieśniczek. Uratowały go dwie koleżanki z klasy. O tym co dzieje się w tej szkole informują nas rodzice pokrzywdzonego chłopca.
Na terenie Szkoły Podstawowej nr 3 w Jeleniej Górze miała miejsce karygodna sytuacja, w której omal nie zginął 12-letni uczeń. Gdyby nie jego koleżanki, które widziały tę sytuację i natychmiast zareagowały, prawdopodobnie pisalibyśmy o tragicznej śmierci chłopca z rąk rówieśniczek.
Jak informują nas rodzice pokrzywdzonego - 12-latek wraz ze swoimi koleżankami spędzał czas na terenie szkoły. Przebywali przy boisku szkolnym, gdy z placówki wyszły ich rówieśniczki. Dwie dziewczynki podeszły do 12-latka i wtedy zaczęła się sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca na terenie szkoły. Jedna z dziewczynek przycisnęła ucznia do płotu, a jej koleżanka przeszła na drugą jego stronę, po czym zaczęła go dusić. 12-latek stracił przytomność i tylko dzięki natychmiastowej reakcji swoich koleżanek, które widziały sytuację udało się zmusić oprawczynie do zaprzestania wyrządzania krzywdy uczniowi. Dziewczynki natychmiast wezwały pomoc. Jako pierwsza pojawiła się Pani ze świetlicy. Zadzwoniła do rodziców i poinformowała o incydencie.
Dziewczynki, które znęcały się nad 12-latkiem uciekły do domu.
Chłopiec po incydencie był przestraszony, miał problemy z oddychaniem, w pobliżu pokrzywdzonego siedziała jego roztrzęsiona młodsza siostra (również uczennica tej szkoły).
Na miejsce zadysponowano karetkę pogotowia. Uczeń trafił pod opiekę ratowników. Przy placówce pojawili się również wezwani policjanci. Pogotowie będące na miejscu przebadało i nie zabrało pokrzywdzonego do szpitala, jednak chłopiec czuł się na tyle źle, że zrozpaczeni rodzice na własną rękę zabrali swojego syna na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wojewódzkim Centrum Szpitalnym Kotliny Jeleniogórskiej. Lekarze stwierdzili u niego uraz zmiażdżeniowy szyi i zaburzenia oddychania. Lekarze podjęli decyzję o pozostawieniu chłopca na obserwacji w szpitalu.
Opisana sytuacja miała miejsce w czwartek (11.05.2023) około godziny 14:30, przelała ona szalę goryczy i zmotywowała rodziców pokrzywdzonego chłopca do bezpośredniej interwencji. Nie ma co się dziwić, ich syn omal nie stracił życia przez nieodpowiedzialne zachowanie uczennic SP3. Do dzisiaj chłopiec jest w fatalnym stanie psychicznym, ma problemy z oddychaniem i brakuje mu sił.
Jak informują nas rodzice pokrzywdzonego chłopca podobne sytuacje miały miejsce na terenie placówki dość często. Na terenie szkoły dochodziło do bójek, wyzwisk, poniżania, plucia, obrzucania młodszych uczniów patykami i kamieniami, duszenia na korytarzach szkoły i wielu innych karygodnych zachowań z udziałem pozostałych dzieci. Niektórzy uczniowie za budynkiem szkoły palą papierosy. Rodzice pokrzywdzonego osobiście podejmowali interwencje u dyrekcji szkoły, lecz - jak z przykrością stwierdzili - ich zdanie nigdy nie spowodowało, że wdrożone zostałyby jakiekolwiek działania. Pani dyrektor o dramatycznym incydencie, który zdarzył się w czwartek (11.05) około godziny 14:30 została poinformowana, lecz niestety nie dotarła do szkoły, gdyż - jak przekazują nam rodzice pokrzywdzonego ucznia - nie wyrobiła się czasowo.
Pokrzywdzony chłopiec nie chodzi teraz do szkoły, podobnie jak jego młodsza siostra, która również jest przestraszona. Rodzice od wczoraj bezskutecznie szukają dla nich psychologa, bowiem ich stan psychiczny jest na tyle zły, że wizyta u specjalisty jest obowiązkowa. W wielu miejscach rodzicom przerażonych dzieci odmówiono wizyty i - jak mówią sami zainteresowani - psychologa powinna zapewnić w trybie natychmiastowym szkoła, czego do dzisiaj nie uczyniono. Rodzice zarzucają dyrekcji i pedagogom niekompetencję, brak empatii i niedopełnienie swoich obowiązków.
Na początku artykułu - jako dowód, że na terenie szkoły w Cieplicach dzieje się bardzo źle - prezentujemy filmik, na którym widać grupę kilkudziesięciu dzieci, które kibicują i podjudzają do dalszej eskalacji przemocy.
Bardzo prawdopodobne jest, że bójki na nagraniach odbywały się w formie zarobkowej. Uczniowie podjudzając „zawodników” obstawiali wyniki starć. Wyciszyliśmy dźwięk, ponieważ słychać było mnóstwo przekleństw padających z ust dzieci szkoły podstawowej.
Jako redakcja liczymy na natychmiastową ostrą reakcję dyrekcji wszystkich placówek w Jeleniej Górze, ponieważ - jak wynika z informacji docierających do nas od innych rodziców - takie sytuacje mają miejsce również w pozostałych placówkach.
Zwróciliśmy się do dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Jeleniej Górze (Cieplicach) Pani Doroty Binkowskiej o odpowiedź na pytania dotyczące tej sprawy. Poniżej prezentujemy treść odpowiedzi:
Pytanie - W jaki sposób szkoła rozwiązuje konflikty między uczniami?
Odpowiedź - W szkole konflikty pomiędzy uczniami są rozwiązywane na bieżąco. Czynią to wychowawcy oraz pedagodzy szkolni. Są to przede wszystkim rozmowy z uczniami (indywidualne), z rodzicami uczniów jak również zajęcia socjoterapeutyczne prowadzone w klasach. W większości przypadków działania te odnoszą skutek. W klasie do której uczęszczał chłopiec, takie spotkania odbywały się cyklicznie. Poszkodowany uczeń jak i sprawczynie wielokroć uczestniczyły w indywidualnych rozmowach z pedagogiem. Nic nie wskazywało na to, że konflikt będzie miał taki finał. Zazwyczaj były to zaczepki słowne, rzucanie gąbką, kopanie.
Pytanie - Czy uczennice, które doprowadziły do utraty przytomności i pobytu w szpitalu ucznia SP3 poniosą konsekwencje swojego zachowania? Jeżeli tak to jakie?
Odpowiedź - Poszkodowane dziecko było w pełni przytomne po całym zajściu, ale sytuacja była na tyle poważna, że powiadomiono służby medyczne i Policję. Obsługa karetki nie widziała potrzeby zabrania chłopca do szpitala.
W dzień po incydencie wezwano rodziców dziewczynek, by uświadomić im skalę zajścia, które wyglądało na zaplanowane i celowe. Z uwagi na to, że dziewczynki stały się nie tylko sprawczyniami, ale w pewnym sensie ofiarami, zaproponowano rodzicom przeniesienie ich do innej szkoły. Powiadomiłam również Sąd Rodzinny i Policję Wydział d. s. Nieletnich, który wdroży postępowanie.
Pytanie - Czy szkoła ma świadomość skali przemocy, do której dochodzi na terenie placówki? W załącznikach przesyłam jedno z nagrań, które pokazuje bójki między uczniami, do których doszło na boisku szkolnym.
Odpowiedź - W szkole rzadko kiedy dochodzi do takiej przemocy fizycznej. Przesłany przez Państwa materiał pochodzi prawdopodobnie z października 2022 r. i miało miejsce po lekcjach. Wiedzieliśmy o tym ponieważ filmiki te ukazały się na portalach społecznościowych (informacja z Policji). Zostały one nam udostępniony w celu identyfikacji sprawców.
Uczniowie po zajęciach szkolnych próbowali „zarabiać na ustawkach”. Informacje te były znane dość szybko i dlatego proceder ten został ukrócony, a uczniowie biorący w tym udział ponieśli konsekwencje.
Policja prowadziła w tym kierunku dochodzenie. Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy informacji jak sprawa zakończyła się ze strony prawnej. Z naszej strony przypuszczalni sprawcy zostali przepisani do innej szkoły.
Nie rozumiemy więc dlaczego rodzice i uczniowie mają nadal dostęp do tych filmików (które były dowodem w sprawie) i dlaczego one są nadal w obiegu.
Pytanie - Czy nauczyciele i wychowawcy zauważają problem przemocy w szkole? Jeżeli tak to czy zgłaszają to dyrekcji czy próbują rozwiązać je we własnym zakresie?
Odpowiedź - Problem przemocy występuje wszędzie tam gdzie jest młodzież. Jest to głównie agresja słowna, która może, ale nie musi doprowadzić do fizycznej. W przypadku naszej szkoły te „przepychanki” słowne są rozwiązywane przez pedagogów szkolnych i wychowawców. Dyrektor szkoły jest każdorazowo informowany o danej sytuacji. Uczniowie oraz rodzice zawsze mogą liczyć na wszelką pomoc (z której zresztą korzystają). Tym razem jednak niestety konflikt zakończył się przemocą fizyczną, nad czym bardzo ubolewamy.
Pytanie - Czy zostało powiadomione kuratorium w sprawie przemocy występującej na terenie Szkoły Podstawowej nr 3? Czy szkoła otrzymała zalecenia od kuratora?
Odpowiedź - Kuratorium jako organ nadzorujący pracę dydaktyczną nie musi być informowany o każdym incydencie, sprzeczce. Do tej pory sytuacje takie nie występowały i dlatego też nie było potrzeby zgłaszania czegokolwiek.
Pytanie - Czy pracownicy szkoły mają wgląd do treści, które uczniowie publikują w mediach społecznościowych?
Odpowiedz - Szkoła ma obowiązek dbać o zdrowie uczniów, ale nie ma prawa przeglądać zawartości rzeczy osobistych (kieszeni, teczek, telefonów) swoich podopiecznych. Bezpośredni nadzór nad wychowaniem sprawują rodzice i to oni powinni kontrolować treści publikowane w mediach społecznościowych. To jest nie tylko ich prawo, ale wręcz obowiązek.
Pytanie - Czy jest prowadzone jakiekolwiek postępowanie wobec nauczycieli sprawujących nadzór nad społecznością szkolną?
Odpowiedź - Moi nauczyciele są profesjonalistami. Nienagannie wypełniają swoje obowiązki, w tym pełnienie dyżurów na przerwach w szkole i boisku. Stanowią świetnie wykształconą kadrę nie jest więc prowadzone żadne postępowanie.
„Bardzo mi przykro, ale muszę podważyć odpowiedzi pani dyrektor.
Jeżeli chodzi o rozwiązywanie konfliktów między uczniami nigdy w życiu nie były rozwiązane od razu nawet było mówione, że wyolbrzymiamy to wszystko, że oni są jak stare dobre małżeństwo no i doszło do tragedii. Pani dyrektor mówi, że dziecko było przytomne nieprawda straciło przytomność co potwierdzają dwie dziewczynki, które uratowały jemu życie to nie są nasze wymysły jak to oni cały czas twierdzili tylko to są zeznania dzieci, które doznały tej tragedii jedno, które było podduszane, a drugie i trzecie, które ratowało życie.
Nie obwiniam także tych dziewczynek, które do tego doprowadziły pomimo tego, że robiły to z czystą premedytacją jest dla mnie tylko dziwne to, że te dzieci nie zostały nawet zawieszone w prawach ucznia, a pani dyrektor, która do mnie dzwoniła pytając się jak się czuje dziecko dopiero po tym jak skontaktowała się z nim redakcja nawet przekręciła dziecka imię.
Proszę nie mówić mi bzdur, że cokolwiek było rozwiązywane, bo mam już tego po prostu serdecznie dość jak ja, tak i mój mąż wielokrotnie od dwóch lat chodziliśmy, że coś się dzieje, a w posiadaniu tych filmików byłam ja to my pokazaliśmy je policji i nie krążą one w sieci ani nie posiadają inne dzieci tylko i wyłącznie ja i pierwszy raz w życiu udostępniłam je do wglądu pani dyrektor tak samo jak to, że dzieci chodziły z nożami były bite przez rówieśników tak samo zostało zamiecione to wszystko pod dywan, mam żal do tej szkoły nie do rodziców nie do dzieci, bo dzieci mają prawo do błędów mam żal do całej dyrekcji i całej placówki i jestem zszokowana, że dopiero musiało dojść do takiej tragedii żeby ktokolwiek wyciągnął wnioski i proszę więcej się nie tłumaczyć dlatego, że ja na wszystko mam dowody, które na pewno zostaną pokazane w sądzie nie przeciwko dzieciom, przeciwko szkole. Moje dzieci boją się do tej szkoły wrócić nie chcą w ogóle o tym słyszeć opuściły się w nauce szczególnie właśnie nasz syn przez to, że bał się wracać ,codziennie nagminnie przychodził, że coś się w szkole dzieje my nie zostawialiśmy tego bez echa i chodziliśmy, prosiliśmy o spotkania, prosiliśmy o jakiekolwiek inne możliwości, a po tej sytuacji nawet nie dostaliśmy pomocy psychologa. Ja potrzebuję pomocy czy mąż, a co dopiero dziecko jedno czy drugie czy nawet te, które uratowały syna życie, a nawet te które wyrządziły jemu krzywdę.
Na rozmowie z panią dyrektor jak powiedzieliśmy, że chcemy przenieść dzieci nie wiem co miała na myśli mówiąc, że zna wszystkich w Jeleniej Górze nie wiem czy wtedy chciała mnie zastraszyć czy udowodnić, że dzieci będą miały wszędzie źle. Nie mam zielonego pojęcia. Zastanawiam się tylko jakim trzeba być człowiekiem żeby jeszcze wypierać to wszystko co się wydarzyło to jest jedno, a drugie chciałabym żeby sprawa została skierowana do sądu i w końcu sprawiedliwości stało się zadość, najbardziej zależy mi na bezpieczeństwie dzieci moich jak i reszty.
Nawet mój syn kiedy przeczytałam jemu odpowiedzi pani dyrektor twierdzi, że nie było żadnych spotkań chyba, że przy całej klasie było na zasadzie przestańcie skarżyć i dogadacie się, bo cały czas są tylko problemy takie były rozwiązania problemów, a indywidualnie rozmowy z panią pedagog odbywały się przede wszystkim nie w sprawach tego co dzieje się w klasie czy w szkole tylko dzieci chodziły z błahostkami skarżyć, a poważne sprawy były zamiatane pod dywan wiem, bo też niejednokrotnie nasze sygnały rozmywały się bez odpowiedzi (pewnie są dokumentacje w szkole naszych interwencji) i doskonale każdy z pedagogów o tym wie bynajmniej Ci z którymi mieliśmy przyjemność rozmawiać my jako rodzice, mało tego mamy na wszystko dowody i na pewno je wykorzystamy nie przeciwko dzieciom tylko przeciwko szkole. Na dzień dzisiejszy napisaliśmy maila do pani dyrektor, że nasze dzieci boją się wrócić do szkoły i prosimy o jakikolwiek kontakt jak mają skończyć tą klasę! Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi, ani odpowiedzi od pani dyrektor, ani jeżeli chodzi o pomoc psychologa, szukamy od dwóch dni jakiegokolwiek psychologa dla dzieci, który jest bardzo im potrzebny i niestety nie ma nigdzie terminów nikt nie chce nam pomóc nawet w takiej sprawie.
Apel do ludzi!
...proszę nie bójcie się w końcu odzywać sami doskonale wiecie co dzieje się w tej szkole to nam się przyda w sądzie. Dopiero teraz kiedy doszło do tej tragedii zrozumieliśmy powagę sytuacji która ma miejsce w tej szkole.
Proszę mi wierzyć, nikomu nie życzymy tego co przechodzimy i dziękujemy Bogu, że dziewczynki uratowały mu życie, a nie pobiegły pierw po pomoc.
Syna by już z nami tutaj nie było."
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie