Wrocław. Zatłoczone szpitalne oddziały ratunkowe to narastający problem. Pracujący na SOR-ach lekarze podkreślają, że często zamiast ratowania życia zajmują się leczeniem kataru lub wypisywaniem recept. Pacjenci tłumaczą z kolei, że wybierają SOR-y, bo na wizytę u specjalisty często trzeba czekać miesiącami.
– Około 30 do 50 proc. pacjentów na oddziałach ratunkowych to tacy, którzy mogą być zaopatrzeni w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, a mimo to zgłaszają się do SOR. Wiedzą, że tu będą szybciej zaopatrzeni – ocenił Janusz Sokołowski z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
– Problem jest zasadniczy, bo lekarze za żadne pieniądze nie chcą pracować w oddziałach ratunkowych, ze względu na agresję pacjentów pobudzonych dragami, alkoholem. Zdarzenia, o których się słyszy SOR-ach mogłyby być kanwą nie jednego tragicznego filmu czy książki – stwierdził Zbigniew Hałat z dolnośląskiego oddziału NFZ we Wrocławiu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie