
Wczoraj wieczorem w Boogie Club odbyło się kolejne spotkanie członków Partii Strajku Przedsiębiorców. Od samego rana właściciele klubu byli kontrolowani przez funkcjonariuszy policji. W nocy w klubie pojawili się również kontrolerzy Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Wszystko odbywało się pod czujnym okiem członków stowarzyszenia Wir - Masz Głos, których wspierał adwokat Paweł Nogal.
Wczoraj wieczorem w Boogie Club przy ulicy Ruskiej 51 we Wrocławiu odbyło się drugie spotkanie członków Partii Strajku Przedsiębiorców. Poprzednie spotkanie, które zorganizowano w minioną sobotę przebiegło w spokojnej atmosferze. Policja po wylegitymowaniu właściciela oraz po sprawdzeniu zabezpieczeń lokalu pod kątem przestrzegania zaleceń Państwowej Inspekcji Sanitarnej i stosowania się do wytycznych służb sanitarnych w zakresie dezynfekcji pomieszczeń zakończyli interwencję. Tym razem sprawy poszły nieco dalej.
Około godziny 10.00 przed lokalem pojawili się funkcjonariusze policji wraz z pracownikami Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Wizyta była niezapowiedziana więc kontrola nie była możliwa. Funkcjonariusze po rozmowie z przedstawicielami stowarzyszenia Wir - Masz odstąpili od dalszych czynności.
Początek wczorajszego spotkania, podobnie jak poprzedniego zaplanowano na godzinę 21.00. Przypomnijmy - warunkiem uczestnictwa w zebraniu jest wypełnienie deklaracji przystąpienia do Partii Strajku Przedsiębiorców. Zaplanowana impreza jest bowiem budowaniem struktur partyjnych a nie zaproszeniem na dyskotekę.
Tuż przed godziną 20.00 w okolicy Pasażu Niepolda pojawiło się sporo policji. Funkcjonariusze w mundurach oraz po cywilnemu obstawiali okolice wejścia do klubu. Nie do końca było wiadomo jaki jest cel wizyty sporej ilości policji, ponieważ nie doszło do legitymowania członków partii, nie działo się też nic co wymagałoby interwencji. Obecność większej liczby policjantów sprawiła, że z całą pewnością było to jedno z bezpieczniejszych miejsc we Wrocławiu. Po krótkiej rozmowie z właścicielem oraz wręczeniu wezwania do stawiennictwa na komisariacie celem złożenia wyjaśnień dotyczących wczorajszego spotkania wznowiono zebranie.
W chwile po godzinie 22.00 pod klubem w asyście funkcjonariuszy pojawili się kontrolerzy z Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Cel wizyty dla właścicieli okazał się lekko niezrozumiały. Panie z sanepidu chciały sprawdzić czy w lokalu sprzedawane są napoje.
Podczas wczorajszej kontroli padło kilka lakonicznych pytań i odpowiedzi. Panie dostały konkretne informacje. Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Przyznam że nie wiedziałem co miałem odpowiedzieć słysząc że celem wizyty jest sprawdzenie czy w lokalu sprzedawane są napoje. To absurdalna sytuacja - zaznacza Arkadiusz Dudzic.
Warto zaznaczyć że wizyta nie była wcześniej zapowiedziana. Według zapewnień urzędniczek kontrola odbyła się po anonimowym donosie. Według właścicieli klubu oraz przewodniczącego Wir - Masz Głos dokumenty, które nie umknęły ich uwadze świadczyły o czymś zupełnie innym.
Urzędniczki podczas wczorajszej kontroli przypadkowo pokazały nam dokumenty świadczące o chęci przeprowadzenia podobnej wizyty w klubie obok. Niby nic w tym dziwnego gdyby nie fakt, że Wall Street Club był wczoraj zamknięty. Więc gdzie tu mowa o anonimowym donosie - pyta Arkadiusz Dudzic z Wir- Masz Głos
Dalsza część kontroli odbyła się w asyście policji, w towarzystwie działaczy stowarzyszenia Wir - Masz Głos oraz pod czujnym okiem adwokata, który jest pełnomocnikiem właściciela lokalu. Zapytano między innymi o sposób dezynfekcji lokalu, sposób wydawania napoi oraz metraż klubu. Właściciel otrzymał również kolejne wezwanie. Tym razem poproszono go o stawiennictwo w siedzibie Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Termin wyznaczono na dziś. Kontrola dobiegła końca w momencie w którym inspektorki poprosiły o pozwolenie na wejście za bar. Według obowiązującego prawa, każda kontrola Państwowej Inspekcji Sanitarnej powinna zakończyć się protokołem, na podstawie którego osoba poddana kontroli może wnieść umotywowane zastrzeżenia i uwagi. W tym wypadku właściciel nie otrzymał odpowiedniego dokumentu, ciężko więc stwierdzić jaki był faktyczny powód kontroli i jakie są ewentualne zastrzeżenia w stosunku do właściciela lokalu.
Z czynności kontrolnych inspektor sporządza protokół, którego jeden egzemplarz doręcza kierownikowi kontrolowanej jednostki organizacyjnej lub kontrolowanej osobie fizycznej. Protokół podpisują inspektor i kierownik kontrolowanej jednostki organizacyjnej lub kontrolowana osoba fizyczna. Do protokołu można wnieść umotywowane zastrzeżenia i uwagi - czytamy na stronie gov.pl
Podczas kontroli w klubie wyłączono muzykę. Członkowie partii zostali w środku, przyglądając się zaistniałej sytuacji z dalszej części lokalu.
Takiej ilości policji nie widziałam nawet na strajku Marty Lempart. To wygląda jak w filmach kiedy to całe sztaby policji wkraczaj a do akcji aby zamknąć groźnego zbrodniarza. Poważnie na to idą nasze podatki ? - pytali uczestnicy wczorajszego zebrania.
My jako stowarzyszenie byliśmy obok właścicieli lokalu i osób przeprowadzających kontrole. Muzyka w lokalu została wyłączona. Członkowie Partii Strajku Przedsiębiorców w czasie kontroli siedzieli cicho w lożach i przyglądali się zaistniałej sytuacji. Przeciętny Kowalski widząc masę policji i kryminalnych jest przerażony. Nagle okazuje się że mimo tak licznej grupy urzędnicy są bezradni i muszą wyjść z lokalu i w tej chwili wszyscy biją brawo. To niesamowite - podkreśla Arkadiusz Dudzic z Wir - Masz Głos
Na dziś zapowiedziano kolejne spotkanie. Start o 21.00
Walka o wszystko czyli wczorajsze kontrole w Boogie Club
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie