
Wczorajszy protest Strajku Kobiet zakończył się przed budynkiem komisariatu przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu. Uczestnicy manifestacji żądali zwolnienia chłopaka zatrzymanego podczas przemarszu. Tym razem nie było spokojnie. Policja użyła gazu pieprzowego.
„Dzień Kobiet bez kompromisów”- pod takim hasłem odbył się dzisiejszy protest zorganizowany przez wrocławski Strajk Kobiet. Manifestacja rozpoczęła się około godziny 18.00 na ulicy Świdnickiej. Organizatorki zbierały podpisy pod obywatelskim projektem ustawy legalizującej aborcję oraz pod inicjatywą uchwałodawczą "Przyjazne miasto- stop drastycznym treściom".
Podobnie jak poprzednim razem, trasa marszu była podawana do publicznej informacji dopiero w trakcie spotkania. Okolice Rynku i Galerii Dominikańskiej zostały obstawione policyjnymi radiowozami. Zebrany tłum udał się w kierunku Kazimierza Wielkiego. Funkcjonariusze w obawie o spowodowanie przez uczestników zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, próbowali powstrzymać protestujących przed wejściem na główną ulicę miasta.
Doszło do przepychanek pomiędzy policją a uczestnikami manifestacji. Policja użyła gazu pieprzowego. Pomocy poszkodowanym osobom udzielał między innymi funkcjonariusz oddziału antykonfliktowego. W wyniku użycia gazu, ucierpiało również kilku funkcjonariuszy.
Z oficjalnego komunikatu wydanego przez wrocławską policję wynika iż zatrzymany był agresywny i zagrażał życiu i zdrowiu.
Agresywny mężczyzna przewrócił się, a następnie zaczął rzucać w policjantów, posiadanymi przy sobie przedmiotami. Z uwagi na zagrożenie życia i zdrowia oraz naruszenie obowiązującego prawa, jeden z funkcjonariuszy użył środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu pieprzowego. Chwilę później nastąpiło zatrzymanie mężczyzny - czytamy na stronie KMP Wrocław.
39 - letni mężczyzna został zatrzymany i przewieziony na komisariat przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu. Dalsza część manifestacji odbyła się już przed budynkiem komisariatu, na którym znajdował się zatrzymany mężczyzna. Pikietujący żądali zwolnienia zatrzymanego mężczyzny. Zdaniem osób uczestniczących w zajściu, zatrzymany mężczyzna nie był agresywny a cała sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Według nich zatrzymany został zaatakowany przez funkcjonariuszy podczas próby zablokowania protestu. W trakcie szarpaniny uszkodzeniu uległ aparat fotograficzny należący do zatrzymanego.
Zebrane w sprawie informacje, w tym także te od interweniujących funkcjonariuszy, przekazano do Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto, która podjęła decyzję o przesłuchaniu mężczyzny w późniejszym terminie i został on zwolniony - czytamy w oświadczeniu na stronie KMP Wrocław.
Strajk Kobiet. Finał protestu przed budynkiem komisariatu przy Trzemeskiej
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie