
Od kilku lat także we Wrocławiu, widać prężnie rozwijające się zjawisko, ściągnięte z innych krajów czyli degustację. W prawie każdym wrocławskim markecie, możemy spotkać co najmniej jedno takie stoisko, gdzie możemy się poczęstować, spróbować, posmakować. Jak zdobyć taka pracę, czy się opłaca? Kulisy takiej pracy odsłania nam Natalia, jedna z dziewczyn, pracująca przy takim właśnie stoisku do degustacji.
S.M: Dziękuję że zgodziłaś się porozmawiać. Powiedz – jak długo już pracujesz w tej branży?
N: Nie ma problemu, ale proszę o zmianę danych. No wiesz, boję się, że ktoś mnie rozpozna i szybko pracy nie znajdę. A pracuję już z 3 lata. Zaczęłam kiedy poszłam na studia – chciałam dorobić sobie, odciążyć rodziców.
S.M: Łatwo jest znaleźć pracę przy degustacji?
N: Teraz już tak, ale początki były bardzo trudne. W sieci jest pełno ogłoszeń dotyczących degustacji – "szukamy hostessy do pracy przy degustacji" – ale zazwyczaj biorą już sprawdzone dziewczyny. Dlatego na początku pracowałam za psie pieniądze. Teraz już bym nie poszła na takie stawki.
S.M: Psie pieniądze to znaczy? Jakie są stawki za pracę?
N: Teraz pracuję za minimum 10 złotych na godzinę. Największa stawka uzyskiwana to 12 złotych – ale zaznaczam, że mało kiedy można taką uzyskać. Najczęściej jest to około 8-9 złotych za godzinę. Choć zdarzają się propozycje pracy nawet za 7 złotych!
S.M: I kto się godzi za taką kwotę pracować?
N: Nie chcę wyjść na rasistę, czy uprzedzoną ale mocno rynek popsuła sytuacja na Ukrainie – napływowe dziewczyny idą za taką stawkę. A skoro ktoś będzie za tyle pracował, to po co pracodawca ma nam więcej płacić? Oczywiście są protesty pod ogłoszeniami, ale zawsze znajdzie się ktoś wyłamujący…
S.M: Rozumiem. Ile więc godzin stoi się na takiej degustacji?
N: Najmniej 8, do 12 godzin dziennie. Czasami akcje trwają 2-3 dni.
S.M: W jaki sposób można dostać taką pracę? Jakie są kwalifikacje?
N: Najłatwiej przez ogłoszenia – czy to na olx.pl czy na Facebook. Kwalifikacje – najlepiej doświadczenie w degustacji lub w innym rodzaju pracy hostessy oraz książeczka sanepidu – ale nie zawsze jest to wymóg konieczny. Zdarzają się sklepy, gdzie nie trzeba jej mieć. Przy degustacjach wygląd też nie jest aż tak brany pod uwagę – dlatego te „lepsze” dziewczyny nie skalają się taką pracą.
S.M: Lepsze?
N: Wyższe, szczuplejsze, robiące oszałamiającą karierę modelek – zazwyczaj zadzierają nosa i kroczą dumnym, kaczym krokiem w szpilkach. Stąd nazywa się je „szpilkary”.
S.M: Wracając do degustacji, jak wygląda twoja praca? Masz jakieś przeszkolenie odnośnie produktu, który promujesz?
N: Przychodzę do sklepu, pomagam w rozłożeniu stoiska. Potem zostaję sama i robię to co do mnie należy, w zależności od produktu – kroję batony, parzę kawę, nabijam kawałki serka na patyczki – pilnuję ogólnego porządku i schludności stanowiska pracy. Co do przeszkolenia – dostajemy materiały na maila, ale nie ukrywajmy – mało kto je czyta. Zazwyczaj uczymy się kilka podstawowych zdań na pamięć i wszystkim klientom mówimy to samo.
S.M: A jeżeli klient jest bardziej dociekliwy?
N: Zmyślamy! Klienci nie lubią słyszeć – przykro mi, ale nie orientuję się w tym temacie. Dlatego lepiej dodać kilka słów więcej, niż powiedzieć za mało.
S.M: Jakie są minusy tej pracy?
N: Bolące nogi i kręgosłup! Trzeba stać kilka-kilkanaście godzin, co prawda przysługują przerwy ale to po tylu godzinach stania to nie wystarcza. Kolejnym minusem jest zimno – w sklepach są alejki z mrożonkami, lodówki oraz wejścia – jeżeli masz w ich okolicy postawione stoisko, to po kilku godzinach przemarzasz. I oczywiście klienci – zazwyczaj nie są problemowi ale zdarzają się wyjątki.
S.M: Rozróżniasz jakieś grupy klientów?
N: Tak, jest ich dość sporo. Są osoby, które na zaproszenie do degustacji, mijając cię bez słowa, patrząc cały czas na stoisko... twoje. Inny rodzaj to gaduły – zazwyczaj starsi ludzie, w mniejszych sklepach – jedna pani rozmawiała ze mną ponad godzinę! Mamy też ekspertów, którzy zawsze wszystko wiedzą lepiej, osoby – mam mało czasu, ale dziękuję! – czających się, którzy patrzą aż się odwrócisz by coś zabrać ze stoiska, zamiast normalnie podejść i spróbować – nie gryzę, a produkty są rozstawione właśnie po to by ludzie je brali! I tłumaczy – a bo ja wezmę dwie kawki, bo tam córka/mąż/sąsiadka czeka przy innym regale. Najgorsi są piekielni klienci – im przeszkadza dosłownie wszystko! To, że stoisko toruje im drogę, za mały kawałek ukrojonego batona, że nie znam się na innych markach – ale ich jest zdecydowanie mniej, jednak się zdarzają.
S.M: Jakich rad udzieliłabyś dziewczyną chcącym pracować przy degustacji oraz klientom marketów?
N: Dla dziewczyn – nie dajcie się wykorzystywać! Poniżej 10 złotych praca to jest zwykły wyzysk! Bądźcie też uśmiechnięte i pewne siebie, oraz nie wstydźcie się tego co robicie. Dla klientów – uśmiech i zwykłe – "nie, dziękuje" – nie boli.
S.M.: Dziękuję za rozmowę
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie