
Nasi południowi sąsiedzi to kolejne państwo, które wycofuje się z pandemicznych restrykcji. W zeszłym tygodniu Czeski Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że uchwalone przez Ministerstwo Zdrowia ograniczenie dostępu do restauracji, hoteli i klubów dla osób niezaszczepionych jest niedopuszczalne, uzasadniając że państwo nie może zmuszać ludzi do przyjmowania dobrowolnej szczepionki.
W ciągu ostatnich kilku tygodni restrykcje u naszych południowych sąsiadów przeszły prawdziwą rewolucję.
Gdy rząd czeski próbował wprowadzić obowiązkowe szczepienia dla osób powyżej 60 roku życia oraz zawodów wysokiego ryzyka (np. służby medyczne i ratunkowe), tysiące ludzi wyszło na ulice większych miast by sprzeciwić się propozycjom władzy.
Wsłuchując się w głos obywateli pod koniec stycznia, Premier Czech ogłosił, że w celu uniknięcia dalszego pogłębiania się podziałów w społeczeństwie oraz w związku z wysokim odsetkiem wyszczepień w grupach wysokiego ryzyka, Rząd czeski rezygnuje z wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19.
Przysłowiowej "oliwy do ognia" dolał na początku lutego Naczelny Sąd Administracyjny, który orzekł że uchwalone przez Ministerstwo Zdrowia ograniczenie w dostępie do restauracji, obiektów sportowych i hoteli dla osób niezaszczepionych jest niedopuszczalne.
Wyrok uzasadniał stwierdzeniem, że państwo nie może uzależniać dostępu obywatela do normalnego życia od przyjęcia szczepionki, która w gruncie rzeczy jest dobrowolna.
Postanowienia sądu administracyjnego zaczną obowiązywać od 9 lutego br. Mimo, iż ogłoszone przez rząd zniesienie restrykcji obniżyło narastające w społeczeństwie napięcia to jednak wciąż nie cichną głosy krytyki wobec władzy.
Czescy obywatele obwiniają rząd za to, że wprowadzone w czasie pandemii restrykcje, zrujnowały ich życia, rodzime biznesy, a także ograniczyły dostęp ich dzieci do pozyskania odpowiedniego wykształcenia (nauka zdalna - przyp. redakcja).
Gabinet Premiera obiecał zrekompensować czeskim przedsiębiorcom poniesione straty, ale ze względu na stan finansów publicznych, pomoc będzie wybiórcza i nie pokryje wszystkich roszczeń.
Zmiana podejścia do pandemii jest widoczna wśród wielu europejskich państw.
Część z nich, jak Niemcy, Francja czy Szwajcaria, powoli wycofuje się z obostrzeń.
Inne, jak np. Dania, Wielka Brytania czy Norwegia, praktycznie całkowicie znoszą dotychczasowe restrykcje.
Wśród natłoku rozmaitych informacji dotyczących pandemii COVID-19, napływających do nas z całego świata, coraz częściej słyszymy, że obecna fala spowodowana przez wariant Omicron, będzie ostatnim poważnym atakiem wirusa SARS-COV-2.
Dobowe statystyki zachorowań zdają się w coraz większym stopniu, potwierdzać wnioski płynące z badań nad najnowszym wariantem wirusa, według których Omicron jest bardzo zaraźliwy, ale w zdecydowanej większości przypadków powoduje łagodny przebieg choroby.
Jak twierdzą niektórzy specjaliści nie oznacza to, że wirus całkowicie zniknie z naszego życia. Będzie wciąż mutował i powodował nowe infekcje, jednak przyjmie formę zbliżoną do sezonowej grypy. Natomiast bieżący wariant może się okazać pewnym przełomem, który pozwoli nabyć ludziom długoterminową odporność zbiorową.
Omikron pomoże 'wgrać' odporność długoterminową. W połączeniu z odpornością, którą dadzą szczepionki, Omikron faktycznie ma szansę stać się ostatnim wariantem, który będzie koncentrował tak dużo naszej uwagi. W takim scenariuszu, gdy kolejne warianty będą powstawały, nie będą siały tak dużego spustoszenia. Nie oznacza to jednocześnie, że znikną przypadki, kiedy ludzie będą umierali na Covid-19. Sytuacja upodobni się do tej, obserwowanej przy grypie. Jest to choroba sezonowa, ale też jest ciągle śmiertelna dla niektórych osób - powiedział w rozmowie z serwisem rmf24 biolog ewolucyjny chorób zakaźnych z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie - Dr Rafał Mostowy
Najwyższy Sąd Administracyjny uznał za nielegalne ograniczenia dla osób niezaszczepionych przeciw COVID. Czeski rząd znosi obostrzenia
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie