
We Wrocławiu pacjenci czekają w kolejce do karetek. Ambulansy, zamiast jechać do kolejnych wezwań, stoją na parkingu, bo pacjenci przywiezieni do szpitala czekają na przyjęcie nawet do 4 godzin. W tym czasie, zgodnie z przepisami, ratownicy nie mogą spuścić z oka przywiezionego pacjenta, a izba przyjęć - zamiast przyjmować - trzyma koczujących pacjentów na korytarzu.
- Bywają dni, że w ciągu godziny przyjeżdża do nas kilka do kilkunastu
karetek. Nie jesteśmy w stanie przyjąć tych pacjentów w jednym czasie -
tłumaczy Monika Kowalska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we
Wrocławiu.
Z kolei zastępca dyrektora ds. lecznictwa pogotowia ratunkowego Andrzej
Czyrek twierdzi, że problem z przyjazdem pogotowia na czas istnieje
głównie we Wrocławiu. - Niektórzy dyrektorzy szpitali mówią, że
przyjeżdżamy do nich stadami. To nieprawda - stwierdził. Jak dodaje,
szpitalny oddział ratunkowy ma ustawowy obowiązek przyjąć jednocześnie
do czterech ciężko chorych pacjentów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tylko czekać ,aż dojdzie do jakiegoś nieszczęścia i ktoś umrze ,bo karetka nie przyjechała ,albo umrze czekając w kolejce na izbie przyjęć :/ Porażka.Zero organizacji!
To jest żenada ,w tak dużym mieście niema odpowiedniej organizacji,logistyki i brak karetek na co te udawane ciągle pieniądze na nowy sprzęt ,auta, restrukturyzację pomocy medycznej jeśli nadal rządzi tam duch siermięznej komuny ,nadal niema szybkiej obsługi pacjenta jedynie formalności i biurokracja a ludzie u kieraja na poczekalniach bądź w domu nieuzyskawszy pomocy na czas . Ludzie pomyślnie w końcu o tym bo to skandal w XXI w. Wvtak dużym i pięknym mieście !! A podatki ,składki płacić na czas trzeba !!!