
Do naszej redakcji zgłosił się czytelnik, który poprosił nas o nagłośnienie problemu dotyczącego braku miejsc na oddziałach pediatrycznych we wrocławskich szpitalach. Pomimo, iż stan jego pięcioletniej córki był poważny, odmówiono mu przyjęcia dziecka na oddział. Lekarz w rozmowie z ojcem zasugerował, że łóżka szpitalne są zajęte z powodu nadprogramowej ilości pacjentów z Ukrainy. Postanowiliśmy więc zbadać temat. Czy ktoś jeszcze czuwa nad zdrowiem i bezpieczeństwem naszych dzieci ?
Sytuacja miała miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek. Nasz czytelnik, wspólnie z żoną i chorą pięcioletnią córką udali się do jednego z wrocławskich szpitali. Stan dziewczynki mocno zaniepokoił zmartwionych rodziców. Dziecko przestało przyjmować płyny i zmagało się z biegunką, wymiotami oraz wysoką gorączką. Po prostu "leciało przez ręce".
Po dotarciu na miejsce młodą pacjentką niemalże natychmiast zajął się jeden z lekarzy pełniący dyżur w placówce. Dziewczynce podano leki i ... odesłano do domu. Niestety lekarz w rozmowie z rodzicami zasugerował, że w związku z ogromnym obciążeniem oddziału pediatrycznego dziewczynka nie zostanie przyjęta do szpitala. Co gorsze identycznej sytuacji należy się spodziewać w pozostałych wrocławskich szpitalach.
Była druga w nocy. Córka czuła się coraz gorzej, miała prawie 40 stopni gorączki, przestała przyjmować płyny, męczyła ją biegunka i wymioty. Nie mogliśmy przecież czekać do rana, udaliśmy się więc z żoną do szpitala. Niestety lekarz po podaniu leków kazał nam wrócić z dzieckiem do domu. W rozmowie z nami dał nam jasno do zrozumienia, że z powodu ogromnej ilości dzieci z Ukrainy na oddziale pediatrycznym brakuje miejsc - opowiada czytelnik.
Po podaniu leków stan dziewczynki uległ chwilowej poprawie. Rodzice pięciolatki zapytali wiec lekarza, co mają zrobić w chwili kiedy podane leki przestaną działać, bo przecież nikt nie wie, co jest przyczyną takiego stanu córki. Udzielona pomoc była doraźna, dziecko z powodu braku miejsc w szpitalu nie zostało przecież poddane żadnym badaniom.
Zapytałem lekarza co mamy zrobić, kiedy leki przestaną działać, a córka ponownie będzie przelewać nam się przez ręce. Mamy dzwonić po pogotowie? Kolejny raz przyjechać z dzieckiem do szpitala?W odpowiedzi usłyszałem, że pomocy musimy szukać w innym mieście, ponieważ w każdym wrocławskim szpitalu jest podobnie. Teoretycznie w razie konieczności powrotu do szpitala miejsce dla naszej córki znalazło się w szpitalu w Trzebnicy. Teoretycznie, ponieważ w wyniku dynamicznie rozwijającej się sytuacji nikt nie dał mi gwarancji, że za godzinę to miejsce nadal będzie wolne - kontynuuje przerażony ojciec.
O zaistniałej sytuacji rozmawialiśmy z rzecznikiem szpitala, w którym udzielono doraźnej pomocy dziewczynce. Podczas rozmowy udało nam się ustalić, że w ostatnim czasie faktycznie na szpitalne oddziały ratownicze trafia zwiększona liczba dzieci.
W dniu zdarzenia do szpitala, o którym mowa udało się 48 małych pacjentów. Na oddział pediatryczny przyjęto 18 z nich. Wśród wspomnianych 18 osób, tylko ostatniej doby znalazło się 8 obywateli Ukrainy. Śmiało, można więc powiedzieć, że oblężenie wrocławskiej placówki zwiększyło się o połowę. Warto jednak zaznaczyć, że za każdym razem o tym, które dziecko pozostaje w szpitalu, decyduje lekarz przeprowadzający badanie. Niestety nie mając wystarczającej ilości łózek nawet najlepszy lekarz, nie jest w stanie pomóc ilości pacjentów, przekraczającej możliwości danej placówki.
Bardzo współczuję obywatelom Ukrainy. To, co ich spotkało, nie powinno spotkać nikogo. Zaczynam się jednak realnie obawiać o to, co będzie się działo w naszym kraju za miesiąc albo i szybciej. Nie jestem pewien czy Polska jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu. Zastanawiam się, czy jesteśmy skazani na korzystanie z prywatnej opieki medycznej? Nie każdego przecież na to stać. Obawiam się, że to dopiero początek naszych problemów - dodaje nasz czytelnik
W trakcie pozyskiwania materiałów do artykułu rozmawialiśmy z wieloma zaniepokojonymi rodzicami i pacjentami SOR. Jak się okazuję to nie jedyna tego typu sytuacja, do jakiej doszło w przeciągu ostatnich 2 tygodni. Na początku miesiąca na jednym ze Szpitalnych Oddziałów Ratowniczych miała miejsce zdarzenie, którego świadkiem była nasza rozmówczyni.
W poczekalni siedziałam ja oraz cała masa innych osób. Podczas wielogodzinnego oczekiwania w kolejce na SOR można zaobserwować różne sytuacje i poznać historię sąsiadów z krzesełka obok. To właśnie obok mnie przez kolejną godzinę czekała kobieta z małą dziewczynką, która prawdopodobnie miała złamaną rączkę. Po około 4-godzinnym oczekiwaniu dołączyła do nas kolejna kobieta z dzieckiem w wieku mniej więcej 12 lat. Nie było specjalnie widać, żeby dziecku coś dolegało, ale wiadomo przecież, że sytuacje są różne. Po chwili wspólnego oczekiwania z gabinetu wyszedł lekarz, który zapytał, czy w poczekalni jest ktoś z Ukrainy. Wstała kobieta z 12-letnim dzieckiem i udała się do gabinetu. Matka dziewczynki, która prawdopodobnie doznała złamania, nie wytrzymała. Awantura nie wiele jednak pomogła. Lekarz kazał się jej uspokoić i czekać na swoją kolej. Ponoć w pierwszej kolejności przyjmowani są obywatele z Ukrainy - opowiada Pani Kasia.
Fala uchodźców z Ukrainy jedną z przyczyn ciężkiej sytuacji na oddziałach pediatrycznych we wrocławskich szpitalach
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
stop ukraincom!!!
My będziemy zdychać, bo teraz Ukraińcy najważniejsi.
Wcześniej 2 lata kowid, teraz najazd ukraińców, ręce opadowywują :(
Dla mnie nic się nie zmieniło od 20 lat . Takich artykułów będzie więcej .Część prawdziwych a część powielonych , tylko inny autor ????. A bardziej Troll . Już w sieci są pseudo Ukraińcy którzy szkalują nawet własnych obywateli lub mówią tak to po 12 g robią cały tydzień ?. Komu zależy na tym abyśmy się źle do nich nastawili ? Domyślcie się sami .
Uważajcie kto pisze te artykuły, zazwyczaj mają wywołać zament w społeczeństwie PL
Jeb@ć ukraincow!
zamętu nie trzeba wywoływać - Nasz Rząd sam go wywołał wypinając się na Naród
Najpierw zadbać o Polaków a póżniej o Ukraińców !!!!!!
A konkretnie, który to szpital, pani "redaktor"?
Nie podano który szpital . Poza tym są pogotowia ratunkowe w których również moga pomóc i gdy to konieczne zabrać dziecko do odpowiedniego szpitala
Jaki szpital- nie podano, jaki lekarz "sugeruje"- nikt się nie podpisał, "sprawdziliśmy"- i wynik "sprawdzania": wypowiedź nie wiadomo kogo nie wiadomo skąd, zero konsultacji np. u Ordynatora (może, ach!, nawet podpisanego imieniem i nazwiskiem) albo z Departamentu Zdrowia w regionie, a na koniec "pani Kasia" z bliżej niezidentyfikowanego SORu. Ałtor? "Redaktorzy". Artykuł na poziomie moskiewskiej produkcji, zresztą przepięknie się pisujący w ich narrację, gdzie szczucie i mącenie to podstawa.
"Artykuł" pisany w jednym celu - żeby wywołać niechęć do uchodźców z Ukrainy. Zasiać zamęt, poczucie zagrożenia, szczuć. Odebrać współczucie, chęć pomocy uciekającym przed wojną i zastąpić lękiem o swoich bliskich. Tekst pełen nieścisłości, niedomówień i na dodatek żenujących błędów interpunkcyjnych. Zero konkretów - jaki szpital? Jaki SOR? Nie napisano tego, bo podanie konkretnej nazwy placówki dałoby szanse na weryfikację. Podobne rewelacje krążą już w sieci - a po tejże weryfikacji okazuje się, że to "absolutnie nieprawda, a raczej propaganda osób sprzyjających rosyjskiemu agresorowi". Nie dajcie się ogłupić ruskim trollom.
Redakcja powinna weryfikować temat zanim wpisze się bezwiednie w celowe działania rosyjskich trolii, które pracują 24h aby nas skółocić i poróżnić ze sobą.