
11 listopada przez ulicę Wrocławia przeszedł wieczorny „Marsz Polaków”. Wydarzenie poza kilkoma problemami technicznymi przebiegało bez większych utrudnień. Tegoroczny marsz odbył się pod hasłem „Polska antybanderowska”. Uczestnicy spotkania szczególna uwagę zwrócili na zaszłości historyczne pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Poruszono również temat zawiązany z obecną sytuacją, jaka ma miejsce na polsko-białoruskiej granicy.
W czwartek 11 listopada, równo o godzinie 17.00 na placu przed Dworcem Głównym we Wrocławiu rozpoczął się tegoroczny Marsz Polaków.
Jako pierwszy głos zabrał Jacek Międlar. Podczas przemówienia współorganizatora spotkania, doszło do odpalenia rac, co było pierwszym powodem do próby rozwiązania zgromadzenia, przez obecnych na miejscu przedstawicieli wrocławskiego magistratu.
Organizatorzy zaapelowali do uczestników o nieuleganie prowokacjom oraz o zaprzestanie używania pirotechniki. Po odśpiewaniu „ Mazurka Dąbrowskiego”, zebrany tłum ruszył w przemarsz ulicami miasta.
Do kolejnej próby rozwiązania zgromadzenia doszło na wysokości pl. Dominikańskiego, gdzie podobnie jak za pierwszym razem doszło do podpalenia rac. Natychmiastowa reakcja organizatorów przyniosła oczekiwany skutek. Uczestnicy zebrania kontynuowali marsz.
Podczas marszu wyświetlane miały zostać wspomnienia Polaków, którzy byli świadkami zbrodni banderowski na Wołyniu. Problemy techniczne pokrzyżowały jednak plany organizatorów. Marsz ruszył w stronę Ostrowa Tumskiego, gdzie głos zabrała Katarzyna Sokołowska.
Zebranie zakończyło się około godziny 18.00. W chwilę po ostatnich przemówieniach i ponownym odśpiewaniu hymnu, uczestnicy marszu odpalili race. Organizatorzy ogłosili zakończenie zgromadzenia. Niemalże w tej samej chwili zakończenie zgromadzenia ogłosiła również policja.
Wrocław. Ulicami miasta przeszedł Marsz Polaków
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie