
. Myszy wychodziły ze ścian, spod podłogi, z głośników, spadały z sufitów. Mogło być ich nawet półtora tysiąca. We Wrocławiu hodowla myszy wymknęła się właścicielowi spod kontroli. Interweniowała Ekostraż. Prawdopodobnie większość myszy udało się złapać i teraz czekają na adopcję.
- Myszy były wszędzie, biegały po blatach kuchennych, po podłodze. Wychodziły z głośników, tapczanów, ze strychu. Na każdym kroku było ich coraz więcej. Przez pierwszy dzień łapaliśmy je przez ponad sześć godzin – relacjonowała Dominika Weber z Ekostraży.
Jak zaznaczyła, większość myszy jest oswojona i nadaje się do adopcji, więc w tej chwili czekają na nowych właścicieli.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie