
Himalaista Rafał Fronia był gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław. Jeleniogórzanin brał udział w wyprawie narodowej na K2. Niestety spadający kamień uderzył go w rękę i złamał mu przedramię.
- Szkoda, że jestem tutaj, a nie z chłopakami w górach, ale tak zadecydował los. My tam nie pojechaliśmy ginąć, zbierać dupę, tylko pojechaliśmy się wspinać. Seria wypadków, dwie lawiny, akurat przejechały po mnie i po moim partnerze - miałem pecha - mówi w Radiu Wrocław Rafał Fronia.
"Kiedy wspinaliśmy się, byliśmy sami, obrywa się kawałek góry wielkości połowy Śnieżki i tego w ogóle nie słychać. Jest cisza, wielka cisza i robi się nagle trochę ciemniej. Jak się podnosi głowę, okazuje się, że to nie chmura. Tak, jakby pędził na człowieka pociąg."
źródło : Radio Wrocław
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie