
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała raport dotyczący katastrofy śmigłowca pod Strzegomiem, do której doszło 30 czerwca 2020 roku. Śmierć poniosły tam dwie osoby.
Do tragicznego wypadku doszło około godziny 20:20, w okolicy skrzyżowania ulicy Armii Krajowej z drogą krajową nr 5 w Strzegomiu. Cywilny helikopter spadł na pola z niewiadomych wówczas przyczyn. Z relacji świadków wynikało, że maszyna spadała na ziemię w szybkim tempie.
W raporcie czytamy :
W dniu 30 czerwca 2020 r. o godz. 20:16 pilot-właściciel śmigłowca ultralekkiego Phoenix UH-22 , wystartował do przelotu z miejsca stałego bazowania w Stawiskach k. Strzegomia do oddalonego o ok. 7 km miejsca, gdzie miał umówione spotkanie. Na pokładzie śmigłowca znajdował się podróżny – znajomy pilota. Po niecałych czterech minutach lotu, w odległości ok. 5 km od miejsca startu wystąpiły trudności z zachowaniem równowagi śmigłowca w locie, poprzedzone, według świadków, nienormalnymi odgłosami pracy zespołu napędowo-wirnikowego. Pilot nie zdołał opanować śmigłowca, który o godz. 20:20 zderzył się z ziemią ulegając całkowitemu zniszczeniu.
Pilot i podróżny ponieśli śmierć na miejscu wypadku. W trakcie badania zdarzenia stwierdzono, że pilot - właściciel nie posiadał żadnych oficjalnych kwalifikacji do pilotowania śmigłowca, a wpisana do ewidencji maszyna iw kategorii K6E. (Eksperymentalna), to dokonana przez jego właściciela przeróbka certyfikowanego, zużytego, przeszło 30-letniego śmigłowca Robinson R-22 Beta.
Przeróbki dokonano w celu „przeklasyfikowania” go do kategorii ultralekkiej. Polegała ona na wymianie tapicerki i foteli oraz wymianie oryginalnych łopat wirnika głównego profilu NACA63-015 na lżejsze kompozytowe (węglowo - kewlarowe) o profilu NACA0012, pozbawione jakichkolwiek oznakowań wytwórcy i wyprodukowane przez firmę nie posiadającą certyfikatu producenta lotniczego.
Stwierdzono również, że w opinii pilota-właściciela po wymianie łopat właściwości pilotażowe śmigłowca uległy znacznemu pogorszeniu,a latanie na nim stało się bardzo trudne. Pilot-właściciel śmigłowca był „przyuczany” do jego pilotowania przed wymianą łopat przez dwie różne osoby i w trakcie tego „przyuczania” wylatał ok. 50 godzin. Po wymianie łopat na śmigłowcu wylatano 3 godz. 13 minut (wliczając lot zakończony wypadkiem).
W trakcie oględzin szczątków nie stwierdzono objawów żadnej możliwej do wykrycia niesprawności technicznej statku powietrznego, jaka mogła występować przed wypadkiem, poza wyraźnym nie doklejeniem krawędzi spływu jednej z łopat wirnika głównego w pobliżu nasady.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie