
Na wrocławskim poligonie przeprowadzono kontrolowaną eksplozję bomby w autobusie. To już drugi eksperyment śledczych w związku z procesem studenta, który próbował wysadzić autobus z pasażerami we Wrocławiu. Śledczy sprawdzali, jakie zniszczenia spowodowałaby eksplozja ładunku, gdyby kierowca nie zdążył wynieść go z pojazdu.
Prokurator Robert Tomankiewicz tłumaczy, dlaczego przeprowadzono dwie
próby eksplozji. - Wczoraj doszło do eksplozji urządzenia z błędem
konstrukcyjnym, który popełnił podejrzany. Natomiast dziś eksplodowało
urządzenie bez błędu - mówi Tomankiewicz.
Od wyniku tego eksperymentu zależy wyrok na studenta chemii Pawła R., który w maju zostawił ładunek w miejskim autobusie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie