
Wrocławski sąd uniewinnił pracownika zoo we Wrocławiu, Stanisława U., oskarżonego o niedopełnienie obowiązków służbowych, w wyniku czego tygrys zagryzł podległego mu pracownika Ryszarda P. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd przypomniał, że badał i ustalał obowiązujące w zoo przepisy BHP. Analizował też zachowanie zarówno oskarżonego Stanisława U., jak i zmarłego opiekuna tygrysów. Sędzia Anna Kochan w uzasadnieniu wyroku zaznaczyła, że oskarżony na miejscu wypadku znalazł się przypadkiem. Jak mówiła, to opiekun tygrysów był brygadzistą i to on powinien wyznaczyć sobie asystę. Nie zrobił tego, a jego przełożony był przekonany - jak relacjonował sąd - że mężczyzna zachował ostrożność w przygotowaniach.
- Gdyby oskarżony tamtędy w ogóle nie przechodził albo przechodził później, to do tego zdarzenia i tak by doszło. A może doszłoby do znacznie gorszego, bo tygrys wybiegłby na teren zoo, gdzie znajdowały się inne osoby - mówiła sędzia. I wskazywała, że to pokrzywdzony mężczyzna niedokładnie sprawdził zabezpieczenia.
Do wypadku we wrocławskim zoo doszło we wrześniu 2015 roku. W trakcie rutynowego sprzątania wybiegu i klatki drapieżny kot zaatakował swojego opiekuna. Wiadomo, że sprzątanie powinno odbywać się tylko wtedy, gdy tygrysów na wybiegu nie ma. Tym razem jednak zwierzę, które powinno być zamknięte w klatce odgrodzonej od wybiegu śluzą i kratą, pojawiło się na wybiegu. Nie wiadomo dlaczego.
W wyniku ataku zwierzęcia zmarł 58-letni opiekun zwierząt drapieżnych.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie