
W przedostatni weekend maja Karpacz zamienił się w Europejską Stolicę Driftingu. Pod skocznią narciarską „Orlinek” po raz kolejny rozgrywała się runda King of Touge w której wystartowało łącznie 20 zawodników. Jest to seria, która swoim charakterem nawiązuje do początków driftingu w Japonii.
Trasa wyznaczona została na fragmencie ulicy Olimpijskiej. Według wielu zawodników jest to jedna z najtrudniejszych rund w Europie. Żeby pokonać ją w pełnym poślizgu i z dużą prędkością potrzebny jest oczywiście specjalnie przystosowany samochód.
Po jazdach kwalifikacyjnych przyszedł czas na rywalizację najlepszej szesnastki kierowców. W finałach zawodnicy jeździli parami, a przegrywający odpadał z dalszej rywalizacji. Jest to najbardziej widowiskowa i emocjonująca część zawodów. Co wpływa na wybór zwycięzcy z danej pary?
Zawody w Karpaczu zdominował Kuba Przygoński, który w finale stoczył pasjonującą walkę z Krzysztofem Romanowskim. Najszybszy polski motocyklista w historii rajdu DAKAR nie ukrywał że zawody w Karpaczu są jedną z jego ulubionych imprez.
Międzynarodowe
Mistrzostwa Driftingu są dla Karpacza niesamowitą okazją do promocji na
całym świecie. Dzięki nim o mieście pod Śnieżką jest głośno nawet w
Stanach Zjednoczonych gdzie drifting jest jednym z najpopularniejszych
sportów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie