
We wrocławskim sklepie sieci H&M przy ulicy Świdnickiej aktywistki i aktywiści Extinction Rebellion (XR) protestowali przeciwko przemysłowi odzieżowemu. Część z nich przykleiła się nago do witryny sklepu zasłaniając ciała tabliczkami informującymi o niszczącym wpływie koncernów modowych na klimat, środowisko i przestrzeganie praw człowieka.
Reklama, agresywny marketing i wyprzedaże skłaniają ludzi do nadmiernych zakupów rzeczy, które często nie są w ogóle potrzebne, a na pewno nie w takiej ilości - wyjaśnia Magda, aktywistka XR - Przoduje w tym przemysł modowy, zachęcając do kupowania nowych ubrań i wyrzucania dobrych rzeczy postrzeganych jako "niemodne". Rzeczywistą ceną, jaką płacimy za zyski wielkich koncernów jest kryzys klimatyczny, postępująca degradacja środowiska i łamanie praw człowieka, w tym głównie kobiet i dzieci, w krajach Globalnego Południa. W tym sensie nazwa "czarny piątek" na określenie dzisiejszego "święta konsumpcji" ma głęboki sens, bo nasza przyszłość rysuje się w ciemnych barwach.
Głównym problemem, na który zwracają uwagę aktywistki i aktywiści ruchu XR jest postępująca katastrofa klimatyczna i ekologiczna. Już dziś ponosimy jej konsekwencje, choć nie wszyscy w takim samym stopniu za nią odpowiadamy. Szczególna odpowiedzialność ciąży na osobach najlepiej zarabiających oraz na wielkich koncernach, z odzieżowymi na czele.
Wg raportu Oxfam 10 proc. najbogatszych mieszkańców Ziemi odpowiada za ok. 52 proc. emisji CO2, – podkreśla Szymon, uczestnik protestu – Emisje są pochodną konsumpcji, którą systemowo podtrzymuje m.in. przemysł odzieżowy. To gotowy przepis na katastrofę, która w największym stopniu dotyka i dotknie tych, którzy najmniej się do niej przyczyniają. Do katastrofy klimatycznej koncerny odzieżowe dorzucają nam "gratis" katastrofy ekologiczne: pestycydy i inne chemikalia wykorzystywane przy produkcji ubrań na masową skalę, a także gigantyczne ilości śmieciowych ubrań, które zalegają na wysypiskach lub kończą w morzach i oceanach np. w postaci mikroplastiku.
Aby zaprotestować przeciwko systemowemu wyzyskowi ludzi i przyrody aktywistki i aktywiści Extinction Rebellion przykleili się nago do witryny sklepu. Ich ciała częściowo zasłaniały tabliczki z napisami: „Nie wspieram wyzysku”, „Konsumpcja nas zabija”, „Nie wspieram kapitalizmu”, „Nie opłacam katastrofy” oraz słowami „Wolę być naga / nagi”. Kobiety, które zdecydowały się na taką radykalną formę pokojowego protestu, podkreślają, że ważne jest dla nich także zwrócenie uwagi na sytuację kobiet w przemyśle odzieżowym oraz rolę kobiecego ciała w kulturze.
Przemysł odzieżowy istnieje dzięki symbolicznej i materialnej opresji wobec kobiet – tłumaczy Zofia, aktywistka XR – w fabrykach odzieżowych w krajach globalnego Południa najczęściej pracują dzieci i kobiety, za głodowe pensje i w nieludzkich warunkach, na co wskazują raporty organizacji pozarządowych, w tym Clean Clothes Campaign. Z drugiej strony to właśnie kobiety są ofiarami presji modowej: oczekuje się, że będą trzymać się określonego kanonu urody i nadążać za trendami. Odmawiamy udziału w tym spektaklu i używamy naszych ciał jako narzędzi protestu. Tylko one nam pozostały.
Na miejsce zdarzenia kierownictwo sklepu wezwało policję. Straż pożarna odmówiła pomocy w odklejeniu aktywistów od witryny, a pogotowie określiło czas przyjazdu karetki na 12 godzin. Sklep został zamknięty dla klientów. Negocjatorzy policyjni próbowali nakłonić osoby protestujące do samodzielnego odklejenia się od szyb i nie wyrazili zgody na to, aby pomagały przy tym osoby z zewnątrz. Ostatecznie protestujący pozostali przyklejeni do witryn do godziny 15:00 i odkleili się samodzielnie. Wszystkie osoby powoływały się na akt obywatelskiego nieposłuszeństwa i odmówiły składania jakichkolwiek wyjaśnień na miejscu zdarzenia. Otrzymali pouczenia i wezwania na przesłuchanie.
Jeśli masz temat, który chcesz nagłośnić - wyślij nam na [email protected] lub dodaj post na naszą grupę na FB Wrocław Podaj Dalej
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
a buty widzę markowe nie wliczając skarpetki, a kobieta pewnie w markowych szamponach myła, używkach.....ciekawe ile zapłaci im za tem protest.....głupota nie zna granic.....tak jak organizacja greenpeance, werbują młodych ludzi, którzy łatwo manipulować, a zarząd niemiecki i w miarę aby pokazać, że są eko, tam gdzie gospodarka być niezależna dziwnym trafem oni się pojawiają......
Ciekawe, że w tego typu akcjach jeszcze nigdy nie widziałem ładnej kobiety.