Reklama

Do szpitala trafiło pobite niemowlę. 18-letnia matka przedstawia kilka wersji wydarzeń

06/09/2016 07:53

Skatowany i porzucony Fabian Tylko dziennikarze UWAGI! rozmawiali z Mariettą, matką Fabiana - niemowlęcia które trafiło do jednego z wrocławskich szpitali ze złamaną rączką, zadrapaną twarzą i siniakami. Zaniepokojeni lekarze poinformowali prokuraturę o podejrzeniach maltretowania dziecka. - Nie zrobiłam krzywdy dziecku! - przekonuje matka Fabiana. Jej synek trafił do pogotowia ratunkowego w Świdnicy w niedzielę późnym wieczorem. Początkowo lekarze zdiagnozowali u niego zniekształcenie rączki w okolicy łokcia oraz zadrapania na twarzy.

"Nogi się pode mną ugięły"

- Mama dziecka mówiła, że ranka na jego policzku wzięła się stąd, że jest karmione butelką i kiedy przysnęło, odgniotło się o nią. A rączkę uszkodziło sobie, kiedy usiłowało przewrócić się na brzuszek - relacjonuje dyrektorka pogotowia w Świdnicy, Małgorzata Jurkowska. Personel nie uwierzył jednak w wersję, jaką przedstawiała kobieta.

- Pielęgniarka zobaczyła, że na policzku dziecka pojawiło się zasinienie. To wzbudziło jej niepokój - wyjaśnia Jurkowska. Jeszcze tej samej nocy Fabian został przewieziony do Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu. Rodzice dziecka po zaledwie kilku godzinach zostawili je tam samo. Szczęśliwie, chłopiec trafił do sali, w której znajdowała już się pani Jolanta ze swoim rocznym synem. - Nie wiem, jak można doprowadzić dziecko do takiego stanu! On miał zabandażowany cały bark i rączkę. Miał siniaki na twarzy, zadrapania. Buźka była spuchnięta. Ewidentnie od uderzeń - mówi Jolanta Dytko, a jej mama, Elżbieta, dodaje: - Na ogół jestem twarda, ale jak zobaczyłam to dziecko, nogi się pode mną ugięły.

Pani Jolanta wspomina, że rodzice Fabiana zostawili dziecko w szpitalu całkiem samo. - Z resztką mleka i butelkami tak brudnymi, że w głowie się nie mieści jak z tego można karmić dziecko! Pielęgniarka, która kąpała dzidziusia, powiedziała, że nigdy wcześniej nie widziała tak brudnego, śmierdzącego dziecka. Moja mama przywiozła dla niego butelki, pampersy, chusteczki nawilżane. A ja smoczek - opowiada Jolanta Dytkom, nie przestając płakać. Kiedy kobieta opuszczała szpital razem swoim dzieckiem, dopytywała pielęgniarek, czy Fabian wróci do rodziców. - Usłyszałam, że nie wiadomo, jak sprawa się zakończy, ale odpowiednie służby są już powiadomione - mówi pani Jolanta.

Wersja matki

Rodzice dziecka to 18-letnia Marietta i dwa lata od niej starszy Arkadiusz. Obydwoje pochodzą z niepełnych rodzin. Mieszkają sami. Arkadiusz I. w przeszłości był już wielokrotnie karany za kradzieże i udział w bójkach. Kilka dni po zdarzeniu został zatrzymany na zlecenie prokuratury. Usłyszał zarzuty spowodowania obrażeń ciała u dziecka i znęcania się nad nim.

- Co pan zrobił Fabianowi? Zamierza się pan przyznać? - pytał go nasz reporter, ale mężczyzna nie odpowiadał. Na rozmowę z nami zgodziła się jednak Marietta. - Zostawiłam Fabiana z narzeczonym tylko na godzinę. Miał go przypilnować, przebrać, dać jeść. Kiedy po 40 minutach zadzwonił do mnie, że coś się dzieje z dzieckiem, od razu przybiegłam do domu. Powiedział, że przebierał zasikane body i coś mu zrobił z rączką - twierdzi kobieta, która została przesłuchana w prokuraturze w charakterze świadka.

- Podawała kilka wersji bądź różnych okoliczności, w jakich miało dojść do zdarzenia - mówi nam Beata Piekarska-Kaleta z prokuratury rejonowej w Świdnicy. I twardo dodaje: - Dziecko to największy skarb. Nie ma litości dla sprawcy, którzy wykorzystując bezbronność małego dziecko powoduje takie obrażenia - dodaje twardo.

Trudne dzieciństwo

- Ja dziecku krzywdy nie zrobiłam. Możecie sobie mówić, co chcecie - odpowiada Marietta, która pojawiła się w szpitalu po tym, jak jej narzeczony został zatrzymany. W rozmowie z reporterem UWAGI! kobieta przyznaje, że Arkadiusz I. "bywał nerwowy w stosunku do dziecka". - Kiedy zapłakało, a on mówił "k…wa mać", to zwracałam mu uwagę! Tak samo, jak się darł przy dziecku. Też mówiłam "uspokój się" – opowiada kobieta. I stanowczo dodaje, że "radzi sobie" z opieką nad swoimi dziećmi.

Mimo młodego wieku, Marietta ma już także 3 letnią córkę z innym partnerem. Dziecko od urodzenia nie mieszka z matką. - Nocuje nieraz u mnie, bo sędzia tak powiedział. Wszystko się dobrze układa! - przekonuje osiemnastolatka. I - być może na swoje usprawiedliwienie - dodaje, że miała trudne dzieciństwo. W wieku 13 lat trafiła do zakładu poprawczego w związku z demoralizacją. Kiedy wróciła do domu i zaszła w ciążę, jej matka wyprowadziła się do nowego partnera. Marietta urodziła córkę, a gdy ponownie zaszła w ciążę, biologiczny ojciec Fabiana odszedł od niej. To wtedy w jej życiu pojawił się Arkadiusz I., który po narodzinach dziecka został wpisany do aktu urodzenia jako ojciec. - Ja się zmieniłam! Każdy mi mówi, że na lepsze. Kiedyś mi w głowie były tylko koleżanki, koledzy, imprezy, a teraz skupiam się na dzieciach! - przekonuje kobieta. Zaklina się też, że Fabian to chciane i kochane dziecko. - On dał nam szczęście! - mówi.

"Wiem, jak wychowywać dziecko"

Sprawą Fabiana zainteresował się sąd rodzinny w Świdnicy. Od opinii kuratora, który bada sytuację rodziny, zależy czy chłopiec wróci do domu. Do czasu decyzji sądu Fabian trafi do placówki opiekuńczej lub rodziny zastępczej. Za znęcanie się nad dzieckiem i spowodowanie obrażeń ciała ojcu Fabiana grozi do 5 lat więzienia. Mężczyzna jednak nadal nie przyznaje się do winy i podtrzymuje, że do złamania ręki doszło przy przebieraniu dziecka. - Wiem, jak wychowywać dziecko i nie potrzebuję żadnej pomocy! Nikomu nie ufam. Ludzie niby chcą pomóc, a tak naprawdę to chodzi im o to, żeby zabrać dziecko - mówi mama Fabiana. Jej syn wraca do zdrowia we wrocławskim szpitalu.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo 24wroclaw.pl




Reklama
Wróć do