
Skatowany i porzucony Fabian Tylko dziennikarze UWAGI! rozmawiali z Mariettą, matką Fabiana - niemowlęcia które trafiło do jednego z wrocławskich szpitali ze złamaną rączką, zadrapaną twarzą i siniakami. Zaniepokojeni lekarze poinformowali prokuraturę o podejrzeniach maltretowania dziecka. - Nie zrobiłam krzywdy dziecku! - przekonuje matka Fabiana. Jej synek trafił do pogotowia ratunkowego w Świdnicy w niedzielę późnym wieczorem. Początkowo lekarze zdiagnozowali u niego zniekształcenie rączki w okolicy łokcia oraz zadrapania na twarzy.
"Nogi się pode mną ugięły"
- Mama dziecka mówiła, że ranka na jego policzku wzięła się stąd, że
jest karmione butelką i kiedy przysnęło, odgniotło się o nią. A rączkę
uszkodziło sobie, kiedy usiłowało przewrócić się na brzuszek -
relacjonuje dyrektorka pogotowia w Świdnicy, Małgorzata Jurkowska.
Personel nie uwierzył jednak w wersję, jaką przedstawiała kobieta.
- Pielęgniarka zobaczyła, że na policzku dziecka pojawiło się
zasinienie. To wzbudziło jej niepokój - wyjaśnia Jurkowska. Jeszcze tej
samej nocy Fabian został przewieziony do Dolnośląskiego Szpitala
Specjalistycznego we Wrocławiu. Rodzice dziecka po zaledwie kilku
godzinach zostawili je tam samo. Szczęśliwie, chłopiec trafił do sali, w
której znajdowała już się pani Jolanta ze swoim rocznym synem. - Nie
wiem, jak można doprowadzić dziecko do takiego stanu! On miał
zabandażowany cały bark i rączkę. Miał siniaki na twarzy, zadrapania.
Buźka była spuchnięta. Ewidentnie od uderzeń - mówi Jolanta Dytko, a jej
mama, Elżbieta, dodaje: - Na ogół jestem twarda, ale jak zobaczyłam to
dziecko, nogi się pode mną ugięły.
Pani Jolanta wspomina, że rodzice Fabiana zostawili dziecko w szpitalu
całkiem samo. - Z resztką mleka i butelkami tak brudnymi, że w głowie
się nie mieści jak z tego można karmić dziecko! Pielęgniarka, która
kąpała dzidziusia, powiedziała, że nigdy wcześniej nie widziała tak
brudnego, śmierdzącego dziecka. Moja mama przywiozła dla niego butelki,
pampersy, chusteczki nawilżane. A ja smoczek - opowiada Jolanta Dytkom,
nie przestając płakać. Kiedy kobieta opuszczała szpital razem swoim
dzieckiem, dopytywała pielęgniarek, czy Fabian wróci do rodziców. -
Usłyszałam, że nie wiadomo, jak sprawa się zakończy, ale odpowiednie
służby są już powiadomione - mówi pani Jolanta.
Wersja matki
Rodzice dziecka to 18-letnia Marietta i dwa lata od niej starszy
Arkadiusz. Obydwoje pochodzą z niepełnych rodzin. Mieszkają sami.
Arkadiusz I. w przeszłości był już wielokrotnie karany za kradzieże i
udział w bójkach. Kilka dni po zdarzeniu został zatrzymany na zlecenie
prokuratury. Usłyszał zarzuty spowodowania obrażeń ciała u dziecka i
znęcania się nad nim.
- Co pan zrobił Fabianowi? Zamierza się pan przyznać? - pytał go nasz
reporter, ale mężczyzna nie odpowiadał. Na rozmowę z nami zgodziła się
jednak Marietta. - Zostawiłam Fabiana z narzeczonym tylko na godzinę.
Miał go przypilnować, przebrać, dać jeść. Kiedy po 40 minutach zadzwonił
do mnie, że coś się dzieje z dzieckiem, od razu przybiegłam do domu.
Powiedział, że przebierał zasikane body i coś mu zrobił z rączką -
twierdzi kobieta, która została przesłuchana w prokuraturze w
charakterze świadka.
- Podawała kilka wersji bądź różnych okoliczności, w jakich miało dojść
do zdarzenia - mówi nam Beata Piekarska-Kaleta z prokuratury rejonowej w
Świdnicy. I twardo dodaje: - Dziecko to największy skarb. Nie ma
litości dla sprawcy, którzy wykorzystując bezbronność małego dziecko
powoduje takie obrażenia - dodaje twardo.
Trudne dzieciństwo
- Ja dziecku krzywdy nie zrobiłam. Możecie sobie mówić, co chcecie -
odpowiada Marietta, która pojawiła się w szpitalu po tym, jak jej
narzeczony został zatrzymany. W rozmowie z reporterem UWAGI! kobieta
przyznaje, że Arkadiusz I. "bywał nerwowy w stosunku do dziecka". -
Kiedy zapłakało, a on mówił "k…wa mać", to zwracałam mu uwagę! Tak samo,
jak się darł przy dziecku. Też mówiłam "uspokój się" – opowiada
kobieta. I stanowczo dodaje, że "radzi sobie" z opieką nad swoimi
dziećmi.
Mimo młodego wieku, Marietta ma już także 3 letnią córkę z innym
partnerem. Dziecko od urodzenia nie mieszka z matką. - Nocuje nieraz u
mnie, bo sędzia tak powiedział. Wszystko się dobrze układa! - przekonuje
osiemnastolatka. I - być może na swoje usprawiedliwienie - dodaje, że
miała trudne dzieciństwo. W wieku 13 lat trafiła do zakładu poprawczego w
związku z demoralizacją. Kiedy wróciła do domu i zaszła w ciążę, jej
matka wyprowadziła się do nowego partnera. Marietta urodziła córkę, a
gdy ponownie zaszła w ciążę, biologiczny ojciec Fabiana odszedł od niej.
To wtedy w jej życiu pojawił się Arkadiusz I., który po narodzinach
dziecka został wpisany do aktu urodzenia jako ojciec. - Ja się
zmieniłam! Każdy mi mówi, że na lepsze. Kiedyś mi w głowie były tylko
koleżanki, koledzy, imprezy, a teraz skupiam się na dzieciach! -
przekonuje kobieta. Zaklina się też, że Fabian to chciane i kochane
dziecko. - On dał nam szczęście! - mówi.
"Wiem, jak wychowywać dziecko"
Sprawą Fabiana zainteresował się sąd rodzinny w Świdnicy. Od opinii
kuratora, który bada sytuację rodziny, zależy czy chłopiec wróci do
domu. Do czasu decyzji sądu Fabian trafi do placówki opiekuńczej lub
rodziny zastępczej. Za znęcanie się nad dzieckiem i spowodowanie obrażeń
ciała ojcu Fabiana grozi do 5 lat więzienia. Mężczyzna jednak nadal nie
przyznaje się do winy i podtrzymuje, że do złamania ręki doszło przy
przebieraniu dziecka. - Wiem, jak wychowywać dziecko i nie potrzebuję
żadnej pomocy! Nikomu nie ufam. Ludzie niby chcą pomóc, a tak naprawdę
to chodzi im o to, żeby zabrać dziecko - mówi mama Fabiana. Jej syn
wraca do zdrowia we wrocławskim szpitalu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie